Jak już macie wszystkiego dość, to należy odpocząć i wyjechać na urlop. Ponieważ czasy wojaży zagranicznych się bezpowrotnie skończyły, no może nie bezpowrotnie, ale na kilka lat, to musimy znaleźć substytut. A przecież wyjazd i tak i tak, jest o przerwie. Więc przerwę należy mieć w nowej oprawie. Więc o czym nie będę pisać?
Nie będę pisać (przynajmniej na razie) o skandalu z fundacją We, w którą umoczona była elita rządzącej Partii Liberalnej w Kanadzie. Nie będę pisać o szczegółach i dociekać jak to się mogło stać, że nasz premier Kanady Justin Trudeau nic a nic nie wiedział, że z tej fundacji przeznaczonej na zapomogi dla młodych, korzystała jego matka Margaret (mała sumka $250,000, a także żona Sophie – tylko $10,000, oraz różni inni skoligaceni z elitą rządzącą naszym krajem. Nasz premier wyszedł z tego gładko, bo po prostu zawiesił parlament (prorogued), a jak odwiesił, to już poszło to w zapomnienie.
W międzyczasie ministrem finansów mianował historyka i dziennikarkę Christię Freeland, która jak można było przypuszczać rozpoczyna swoje rządy od rozdawnictwa.
Więc doczekaliśmy czasów komuny, na innym szczeblu, gdzie czy się stoi, czy się leży $2,000 się należy. To i po co się wysilać? Po co prowadzić biznesy, po co się szkolić?
Popatrzcie do czego takie rozdawnictwo doprowadziło w bogatych krajach europejskich. No i nasz Justin dogadał się z NDP, więc szybkich wyborów w Kanadzie nie będzie. Ale miałam o tym nie pisać.
Więc nie będę także pisać o kryzysie w koalicji rządzącej w Polsce. Tam to jest jeszcze lepiej, bo nikt nic nie wie, tylko wszyscy zgadują.
Tajemniczy prezes Jarosław Kaczyński, marsowy minister sprawiedliwości a zarazem prokurator generalny Zbigniew Ziobro, oraz zatroskany, czyli frasobliwy, nazywany także pobożnym Jarosław Gowin, obradują w zaciszu konferencji, z których nic nie wycieka.
Jedyne co to wiceprezes Jadwiga Emilewicz (do niedawna protegowana Gowina z ugrupowania Polska Razem) odłączyła się od niego, ale dalej jest w PIS, ale już zapewne nie będzie wicepremierem. Ba, pewnie i nawet ministrem nie będzie. Za to pierwszy kozioł ofiarny jest zapowiadanych zmian w rządzie już jest.
A premier Mateusz Morawiecki? Już nie nominowany premier przez prezesa, ale wybrany w 2019 roku z ramienia PIS z okręgu Katowice. Dlaczego z tego okręgu?
Nie wiem. Zagadka polskiej polityki. Ach, i sam prezes ma być teraz w rządzie, bo tak postanowił. No kto? Zgadnijcie. Więc nie chce mi się o tym pisać – na razie.
Przerwa.
Za to już w czasie tej przerwy dokonałam ciekawego odkrycia. Za namową mojej bliskiej znajomej, zaczęłam czytać obok, czyli nie tylko z tych portali, i te magazyny, które określają mój światopogląd. I tak potwierdzam, że portal onet.pl to jest portal polskojęzyczny dla Niemców co nie znają niemieckiego. Co nie otworzę, to same ochy i achy o Merkel, i same zachwyty nad wszystkim co niemieckie. Także o tym jak Niemcy sobie świetnie radzą z pandemią.
Naprawdę? Same mistrzostwa świata. Ach i nowy ambasador Niemiec w Warszawie ciągle wypytuje na łamach tego onetu dlaczego mu rząd polski nie wyjaśnił (i to merytorycznie), dlaczego go tak długo zatwierdzali. Otóż, zgodnie z protokołem dyplomatycznym rząd polski nic mu wyjaśniać nie musi, a on jako taki doświadczony dyplomata (placówki w Moskwie, Paryżu, ambasador w Czechach) o tym doskonale wie, ale przez onet jątrzy, żeby było jaki to okropny ten polski rząd.
To ten sam portal zupełnie poza protokołem dyplomatycznym zaczął jątrzyć sprawę długiego go zatwierdzania. A co to ma onet do tego? No bo ten nowy ambasador miał być od lipca, a także zgodnie z propagandą onetu od lipca prezydentem Polski miał być niejaki Trzaskowski, Rafał.
Znów nie wyszło. No chociaż, tyle dobrze, że ten nowy ambasador po wizycie w Auschwitz, przyznał, że to Niemcy zamordowali tam masowo inne narody, i że Auschwitz przez pierwsze dwa lata był przeznaczony dla Polaków.
To i tyle dobrze, bo inni z gór, chcą do dzisiaj powiedzieć, że to my.
Więc nie wiem, jak to ze mną będzie, bo skołowanie nie jest dobrym stanem umysłowym, szczególnie dla dziennikarza.
Mam dwa wyjścia, tak jak ten góral w tym kawale. Ale wam nie opowiem, bo to by było niepoprawnie polityczne, bo to o bacy. A naczelny znów mógłby mieć kłopoty, przez jedną góralkę z Appalachów, a do tego to już naprawdę ręki nie przyłożę.
No cóż po dwóch latach pisania do Gońca pióro mi się wypisało, więc czas na odpoczynek, który się nam wszystkim należy.
Alicja Farmus