Ontaryjscy liberałowie chcą przekonać do siebie wyborców włączając do swojego przyszłego programu wprowadzenie podatku od napojów słodzonych cukrem. Spośród 19 zgłoszonych priorytetów podatek zajął odlagłe 18 miejsce, ale niektórym posłom ponoć szczególnie na nim zależy. Mógłby być powiązany z programem fundowania zdrowych posiłków w szkołach. Autorem propozycji wprowadzenia podatku jest poseł z Ajax, Mark Holland, były członek Heart and Stroke Foundation.
Pomysł jest prosty, pisze Holland. Nakładamy podatek na tzw. SSB (sugar sweetened beverages), aby zniechęcić konsumentów do kupowania tych produktów, a jednocześnie pozyskane fundusze przeznaczamy na programy związane ze zdrowym żywieniem dzieci.
Holland chce, by podstawowa stawka podatku wynosiła 20 proc., przyjmując, że napoje słodzone cukrem kosztują przeciętnie 2,50 dolara za litr. Jego zdaniem podatek może przyczynić się do walki z plagą otyłości. Według prognoz naukowców z University of Waterloo przez najbliższe 25 lat spożycie napojów słodzonych cukrem będzie związane z 63 000 zgonów i narazi system opieki zdrowotnej na niepotrzebne wydatki rzędu 50 miliardów dolarów. Dzięki podatkowi w ciągu wspomnianych 25 lat można by zyskać prawie 37 miliardów (jest to kwota wynikająca z oszczędności i generowanego dochodu podatkowego).
Lisa Raitt z partii konserwatywnej przyznaje, że otyłość jest problemem zdrowia publicznego, ale Kanadyjczycy płacą już wystarczająco dużo podatków. Opodatkowanie nie jest dobrą metodą ograniczania konsumpcji. Należałoby się raczej nastawić na współpracę z przemysłem i akcje informacyjne na szeroką skalę, by obywatele rzeczywiście mogli dokonywać świadomych wyborów.
Podatek od napojów słodzonych cukrem został wprowadzony np. w Filadelfii. Z ostatniego studium wykonanego w tym stanie wynika, że ich spożycie spadło prawie o 40 proc.