Doug Ford nie ma nic przeciwko protestom przeciwników rządu, jeśli te są organizowane w Queen’s Park. W poniedziałek jednak odniósł się do tych, które co weekend są organizowane na jego ulicy.
Ford powiedział, że duże grupy demonstrantów z megafonami co sobota przychodzą pod jego dom, nie zważając na to, że obok mieszkają jeszcze inni ludzie. Ford stwierdził, że protesty negatywnie wpływają na jakość życia jego sąsiadów, a do tego ich dzieci boją się wychodzić przed domy.
Premier podkreślił, że tu nie o niego chodzi, tylko właśnie o sąsiadów. Dodał, że ma najlepszych sąsiadów na świecie. Do tego na jego ulicy jest dużo małych dzieci.
Ford przypomniał, że za którymś razem jeden z protestujących wylał na ulicy substancję, która wyglądała jak krew. Przyjechała policja i straż pożarna.
Na koniec premier zaznaczył, że jest jak najbardziej za wolnością wypowiedzi. Jeśli ktoś chce demonstrować przeciwko niemu, to proszę bardzo, ale nie na jego ulicy zastraszając sąsiadów i ich dzieci.
Ford nawiązał również do tego, że jego numer telefonu jest publicznie dostępny. Przeprosił, że nie zawsze oddzwania i nie odpisuje na wiadomości, ale codziennie dostaje ich setki. Powiedział też, że niektórzy nadużywają jego numeru i potrafią przysyłać po kilka wiadomości dziennie dotyczących naprawdę błahych spraw.