Molly Montgomery zostanie zastępczynią asystenta sekretarza stanu USA ds. Europejskich i Euroazjatyckich. W ubiegłym roku wyraziła pogląd, że Polska mogłaby stać się pośrednikiem między Waszyngtonem a Brukselą… gdyby tylko “odwróciła negatywny trend w kwestii praworządności i demokracji”.
Nowa doradczyni sekretarza stanu (Deputy Assistant Secretary – DAS) do spraw Europy pracowała w przeszłości w Departamencie Stanu w biurze ds. Europy Wschodniej oraz w Sekretariacie Wykonawczym. Służyła także na placówkach w Sarajewie, Rydze, Kabulu i Dubaju.
Choć funkcja, jaką obejmuje Molly Montgomery jest obiektywnie mało znacząca, to jest ona ważna z perspektywy Europy Środkowej.
W czerwcu ubiegłego roku, gdy zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce toczyła się kampania przed wyborami prezydenckimi, Montgomery opublikowała analizę na łamach think-tanku Brookings o tym, dlaczego Donald Trump nie powinien przyjmować przed samymi wyborami w Polsce prezydenta Andrzeja Dudy.
„Dobre relacje Dudy i Trumpa nie powinny nikogo dziwić. Duda jest konserwatywnym nacjonalistą, którego kadencję w roli prezydenta charakteryzowało pogorszenie stanu demokracji i negatywne tendencje w kwestii przestrzegania podstawowych praw i wolności. Na kampanijnym szlaku Duda atakował „ideologię LGBT”, którą porównał do „neobolszewizmu”, co było zabiegiem, mającym na celu przyciągnięcie konserwatywno-katolickiego elektoratu ze skrajnej prawicy”, pisała
Duda miał rzekomo “rozgrywać Trumpa jak dziecko, odwołując się do jego próżności”. Montgomery przywołuje w tym kontekście wizytę ówczesnego amerykańskiego prezydenta w Warszawie w lipcu 2017 r., gdy polskie władze zgotowały mu huczne powitanie.
Montgomery nie podważa roli wzmocnienia amerykańskiej obecności na ziemiach polskich dla wschodniej flanki NATO i całego Sojuszu. Stwierdziła nawet, że Polska mogłaby pośredniczyć w relacjach między Waszyngtonem a Brukselą, “gdyby nie problemy z praworządnością”.
„Po brexicie Polska mogłaby pełnić ważną rolę przedstawiciela stanowiska USA w Brukseli, jeśli tylko uzdrowiłaby swoją demokrację. Silne, pozytywne stosunki z Warszawą pozostają w interesie Waszyngtonu”, uważa nowa członkini administracji Joego Bidena.
Dopóki jednak sytuacja się nie zmieni, Molly Montgomery wyklucza taki scenariusz. Jej zdaniem Donald Trump nie powinien był wspierać przywódcy, który „z nienawiścią wyraża się o społeczności LGBTQ, przyczynia się do ograniczania wolności mediów i paraliżu sądownictwa”. Uważa ona, że amerykański prezydent nie może akceptować „osłabiania od wewnątrz państwa swojego bliskiego sojusznika”.
za euractiv.pl, kresy.pl