Może to trochę późno, żeby komentować gdańskie wybory prezydenckie i niewątpliwy w nich sukces Grzegorza Brauna, ale płynie z nich wielka nauka. Oczywiście, sukcesem jest tu porażka, no bo Grzegorz Braun nie został prezydentem Gdańska. Sukcesem była jednak jego kampania!
Po raz pierwszy bowiem w środowisku marginalnych polityków patriotycznych przeprowadzono udaną kampanię by the book z jej podstawowymi elementami. To właśnie dało sukces, czyli zebranie kilku tysięcy podpisów i przekroczenie zaczarowanego progu 2 – 3% jakie wszyscy Grzegorzowi Braunowi do tej pory dawali, i które wynikały z jego – jak to sam określa – szerokiej popularności w wąskich kręgach.
To jedna z najważniejszej rzeczy, żeby wszystkie polskie środowiska, które mają na uwadze Polski interes narodowy zdały sobie sprawę, że samo mówienie prawdy czy krasomówcze wygrywanie debat to za mało, by wygrywać wybory i kontrolować urny.
Wybory wygrywają kampanie wyborcze, a osobę polityka – jak mówi nieoceniony Stanisław Michalkiewicz – można wystrugać z banana. Proszę sobie przypomnieć, jak to Donald Tusk został wystrugany na polskiego męża stanu przy użyciu zmasowanej kampanii promocyjnej.
Po prostu, żeby uprawiać politykę nie wystarczy mieć gadane; trzeba mieć narzędzia, a te sprowadzają się przede wszystkim do możliwości pozyskiwania znacznych środków finansowych; bez pieniędzy polityka nie istnieje i niezależnie od tego, jak liczne będą koalicje, w które politycy tak zwanej prawej strony będą się zbierać, pozostaną folklorem, dopóki nie będzie im towarzyszyła polityczna „praca u podstaw”.
Dlatego wielka chwała panu Włodzimierzowi Skalikowi, szefowi kampanii Grzegorza Brauna, który pokazał, gdzie i jak iść po zwycięstwo. Wynik Grzegorza Brauna mógłby być też o wiele lepszy gdyby zaatakował swoją konkurentkę w oparciu o sprawdzone informacje.
Już po zwycięskich wyborach „ktoś” nagłośnił, jak to pani prezydentowa gdzieś tam kupowała sobie alkohol z kokakolą w towarzystwie ochroniarzy. Informacja, która przypomina klasyczne grożenie palcem, prawdopodobnie została upubliczniona przez jakąś gdańską mafię która ma na ratuszu interes i chciała pokazać, że nie blefuje.
Takie i inne rzeczy upublicznione we właściwy sposób przez kampanię Grzegorza Brauna mogły dać kilka procent więcej. Gdyby dysponowano informacjami na temat działalności urzędniczej p. Dulkiewicz w różnych przedsięwzięciach – a w końcu była osobą zaufaną zabitego prezydenta – byłyby kolejne, dodatkowe punkty procentowe. W polityce nie liczy się merytoryczna argumentacja; jest to zresztą rzecz bardzo często powtarzana przez prawicowych publicystów, którzy – gdy później mają aspiracje polityczne – zachowują się tak, jak gdyby nie wierzyli w to, co mówili.
W polityce liczą się przede wszystkim emocje i asocjacje, dlatego Polak wybiera opalonego idiotę z elegancką żoną, bo mu go wydrukowano w uprzednio wyprany mózg.
Nie ma co narzekać na rzeczywistość tylko trzeba w niej skutecznie działać.
Kampania Grzegorza Brauna w Gdańsku pokazała że jest to możliwe. Oczywiście, patrząc na polską scenę polityczną trudno też oprzeć się wrażeniu, że układ, jeśli przyjdzie czas na wymianę PiS-u, będzie popierał wszystkie ugrupowania, które mogą PiSowi odebrać głosy. Nagle okaże się, że marginalizowani do tej pory politycy mają dostęp to telewizji prywatnych i nie są już tak bardzo trędowaci, jak zazwyczaj. Takie to są polityczne kalkulacje.
Dzisiaj polskiej polityki nie ma, bo nie ma polskich korporacji, wielkiego kapitału; dzisiaj polscy politycy reprezentują interesy możnych niepolaków.
Powtórzę więc na koniec to, co powtarzam wszystkim którzy tylko chcą słuchać; nie zrobi się w Polsce żadnej znaczącej zmiany, zdolnej realizować interes narodowy Polaków, jeśli nie będzie się miało na to pieniędzy; mediów i tutaj proszę mnie nie epatować subami na YouTubie, bo te kanały można wyłączyć jednym kliknięciem. Jeśli Polacy nie zrzucą się na Polskę, to jej nie będą mieli. Pieniądze to jedno, aparat partyjny to jest drugie i tacy organizatorzy jak pan Włodzimierz Skalik są po prostu na wagę złota. Całą resztę „struga się z banana”. Niestety aparatu partyjnego, finansów partii i wywiadu wewnętrznego, który rozpozna wtyki i da informacje o konkurencji, wystrugać od ręki się nie da.
Andrzej Kumor