B.C. Conservation Officer Service wydało ostrzeżenie kierowane głównie do osób uprawiających jogging, by nie robiły tego w parku Stanleya w Vancouver. Rekomendację sformułowano po tym, jak w ciągu dwóch miesięcy na terenie parku kojoty zaatakowały ludzi aż 15 razy. Ostatni incydent dotyczy pogryzienia 36-letniego Brandona Kirka, który został pogryziony w środę.
Kirk biegał w małej grupie na wschód od Lions Gate Bridge. Nagle poczuł kłujący ból w nodze. Odwrócił się i ujrzał kojota – wtedy doszło do niego, że został gryziony przez zwierzę. Próbował odstraszyć kojota, krzyczał i machał rękami, ale kojot się nie bał.
Kirk mówi, że widział kojoty w parku wcześniej, gdy jeździł tu na rowerze, ale nigdy blisko nabrzeża i zwierzęta nie były agresywne. Po pogryzieniu mężczyzna zgłosił się do szpitala, ale nie odniósł poważnych obrażeń.
Spośród 15 ostatnich ataków, 12 przypadków uznano za poważne pogryzienia. Za każdym razem ofiarami byli biegacze, czasem też rowerzyści. Wygląda na to, że widok biegnącego człowieka wyzwala w zwierzęciu instynkt pogoni, mówi sierżant Simon Gravel z B.C. Conservation Officer Service.
Gravel dodaje, że agresywny kojot powinien być uśpiony. Problem polega jednak na tym, że parkowe kojoty wyglądają podobnie, a też sprawcą ataków może być więcej niż jedno zwierzę.