Prezydent Duda w Stanach Zjednoczonych! No, no, no, ależ to się robimy prawie podmocarstwem wschodnioeuropejskim; Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej!
Co prawda, w siłę amerykańską, ale jak się nie ma się własnego światła to i odbitym warto poświecić.
Problem ze zwiększeniem obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce jest bardzo prosty: to nie jest nasze wojsko, ono nie podlega polskiemu dowództwu, i to nie ono będzie eskalować czy też deeskalować ewentualny konflikt, który rozgrywany może być na polskich ziemiach.
Na dodatek, będzie to wojsko, na które polski podatnik będzie płacił – zamiast na własne.
Jak słowo daję, Trump staje się moim idolem; chyba przeczytam nawet jego książkę o tym, jak skutecznie negocjować. Z drugiej strony, chyba jednak od Polaków i bez tej książki można dostać wszystko…
Według polskiej narracji, argumenty idą tutaj tak: Stany Zjednoczone będą miały na terenie Polski stałe aktywa militarne, w związku z czym Rosjanie nie zaatakują Polski, bo musieliby zaatakować te aktywa i byłby to „atak na Amerykę” i dlatego Polska jest bezpieczna, cbdo.
Nie wiem dlaczego obecność wojsk amerykańskich w Polsce uniemożliwia atak na Polskę? Proszę popatrzeć na Syrię, gdzie pomimo obecności wojsk rosyjskich Żydzi atakują Irańczyków i Hezbollah, gdzie im wygodnie, przy okazji dogadując się z Rosjanami.
Więc są to klisze intelektualne, które dobrze służą propagandzie, natomiast niezbyt dobrze interesowi narodowemu. Polska bez własnej siły militarnej może być po prostu elementem przetargowym; już nim jest, podobnie jak Ukraina, bo też geopolityka nie koncentruje się na naszym regionie, lecz na strefie Pacyfiku.
Na dodatek polska armia zbroi się sprzętem kupowanym od Amerykanów bez kodów dostępu, nie buduje własnej świadomości pola walki, nie ma satelitów, jest po prostu mięsem armatnim NATO do wykorzystania przez „sojusznika”. Np. brak kodów pierwotnych do oprogramowania myśliwców kupowanych od Stanów Zjednoczonych może skutkować czymś takim, że polski samolot nie będzie w stanie zaatakować amerykańskiego, a polski pocisk przeciwlotniczy na izraelskiej licencji nigdy nie zestrzeli izraelskiego myśliwca. A przecież sojusze nie są stałe…
Tego właśnie obawiał się Erdogan, ale przez odwróconą inżynierię Turcy zdołali do tych kodów swoich F-16 dotrzeć, co okupili latami ciężkiej pracy i kilkoma ofiarami w ludziach.
No, ale nie będę mówił o Turcji, bo mi się robi gorzko – jest to bowiem kraj niepodległy.
Prezydent Turcji leżącej, podobnie jak Polska w strategicznie ważnym rejonie nie oferuje miliardów dolarów za obecność obcych wojsk na swym terenie; on każe sobie za bazowanie amerykańskich bomb A słono płacić, na dodatek czasem płata psikusy; jak to miało miejsce w przypadku konfliktu z Irakiem, kiedy Turcja nie zgodziła się na atak ze swego terytorium. Turecka armia jest drugą po USA armią w NATO.
Dlatego Turcja jest państwem niepodległym, a Polska nie – cbdo.
Więc nie dajmy się okłamywać. Mówmy, jak jest!
Andrzej Kumor