Propaganda III RP sprawiła, że Polacy jako jedyni spośród narodów Europy biorą na siebie realną odpowiedzialność za dokonaną przez Niemców zagładę Żydów.

        To niesłychane, że władze III RP blokują w tym samym czasie wszelkie badania i publikacje historyczne dotyczące udziału Żydów w zagładzie własnego narodu oraz wszelkie badania i publikacje historyczne zbrodni żydowski popełnionych na Polakach.

                (Dr Ewa Kurek, „Zagłada Żydów:„winy realne i metafizyczne”)

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Kwiecień jest miesiącem przypominającym ludobójstwo w Katyniu (oczywiście Katyń jest tu symbolem), ale też kwiecień przypomina o buncie w Das Warschauer Ghetto w 1943 roku. Polska od 1939 roku jako byt administracyjno-polityczny nie istniała – znajdowała się pod okupacją niemiecką. I dotąd autonomiczna część Warszawy wydzielona dla ludności żydowskiej – Das Warschauer Ghetto –rok po Konferencji w Wannsee (20 stycznia, 1942), gdzie zapadły decyzje o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” – była w trakcie likwidacji. Po wywózkach do miejsc zagłady, w getcie pozostali ci, którzy w końcu się zbuntowali… Potyczki, zbrojne, potem już systematyczne polowanie na ocalałych i poukrywanych trwały od 19 kwietnia do 16 maja 1943 roku.

        Likwidacją Das Warschauer Ghetto kierował SS-Brigadeführer Jürgen (Josef) Stroop. Bliżej poznałem go ze stron Rozmów z katem – relacji spisanej przez Kazimierza Moczarskiego, który to przebywał z generałem – rangę  SS-Gruppenführera oraz Krzyż Zelazny 1. klasy, Stroop otrzymał po zlikwidowaniu rebelii w Das Warschauer Ghetto – w jednej z cel śmierci więzienia mokotowskiego. W 75-stronicowym raporcie przekazanym Reichsführerowi III Rzeszy, Heinrichowi Himmlerowi, niemiecki pogromca żydowskiego getta wyszczególnił ilość zabitych i pojmanych na 57,065, podczas gdy straty własne zamknął liczbą 110 – w tej liczbie 17 zabitych i 93 rannych. Należy jeszcze dodać, że SS-Gruppenführera Stroopa za te i inne zbrodnie powieszono w polskim więzieniu, w marcu 1952 roku.

        Ludzie niewiele wiedzący o okupacji niemieckiej ziem polskich, przy tym a priori nienawidzący Polski, przypominają sobie płonące Das Warschauer Ghetto tak jak przekazał poeta w wierszu Campo di Fiori. Nawet nie pytamy, co też Czesław Miłosz, bo on był autorem wiersza, miał na myśli – interpretację dopisano mu później, aby można było dalej interpretować.„ Miłosz nie myśli ani o krwi rodzimej, ani o krwi najezdników. Jasne, że myśli o krwi żydowskiej, o ludobójstwie, którego naród polski nie jest winien, ale które dokonało się na naszej ziemi i tę ziemię jakoś na wiek wieków naznaczyło.”– napisał w szkicu Biedni Polacy patrzą na getto, Jan Błoński.

        Znienawidzona przez samo-okaleczające się intelektualne ofiary antypolskiej propagandy, Ewa Kurek powołała się na Karla Jaspersa. Wyjaśnia fenomen WINY METAFIZYCZNEJ, której doświadczył Czesław Miłosz, zaś nie nazwał jej w ten sposób Jan Błoński i jego akolici. „Trwający po dziś dzień festiwal pomyłek i nadużyć wobec wiersza Czesława Miłosza Campo di Fiori wynika z faktu, że oparta na filozofii i teologii chrześcijańskiej WINA METAFIZYCZNA była i jest pojęciem obcym filozofii judaistycznej.

        Ponieważ żydowska filozofia, prawo i tradycja religijna nakazuje Żydom myśleć przede wszystkim o sobie i ratować własne życie nawet kosztem innych ludzi, pierwsza i najwyższa chrześcijańska zasada ludzkiej egzystencji (pojęcie solidarności między ludźmi jako ludźmi) Żydów nie obowiązuje.

        Żydzi nie znają także wypływającej z tejże solidarności WINY METAFIZYCZNEJ, czyli odpowiedzialności za zło i niesprawiedliwość świata oraz poczucia winy wypływającej z faktu, że w tak strasznych warunkach człowiek ocalił życie.”

        (Ewa Kurek – Zagłada Żydów:

winy realne i metafizyczne).

        Inspirację dr Kurek brała od intelektualistów pokolenie starszych od niej – w podobny sposób do zagadnienia winy podchodziła również przyjaciółka Karla Jaspersa, Hannah Arendt, którą część społeczności żydowskiej za takie poglądy objęła anatemą.

        Od razu przypomina się Barbara Engelking-Boni, która właśnie wypowiedziała sławetne zdanie: ,,Dla Polaków śmierć to była po prostu kwestia biologiczna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…,,.

        Czy ta METAFIZYKA jest kategorią, o której wspominała dr Ewa Kurek? Wcześniej Hannah Arendt, Karl Jaspers?

        Zryw w Das Warschauer Ghetto kojarzy się również z reportażem Hanny Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem” i jej bohaterem dr. Markiem Edelmanem.

        Wiele jednak wyjaśniły późniejsze „przecieki” z historycznych archiwów. Żydowska  Organizacja Bojowa – której dr Edelman był jednym z przywódców – po latach utraciła swój monopol w historii pisanej. Pamięć żyjących wróciła prawdę o Żydowskim Związku Wojskowym.

        ŻOB pisał historię, bo ludzie związani z tą częścią bojowników Das Warschauer Ghetto przeżyli wojnę. O tych, którzy – niczym żołnierze pod Termopilami – pozostali na polu walki milczano. Przez dziesięciolecia klasowo i politycznie byli niesłuszni.

        „Marek Edelman związany z lewicowym Bundem, uczestnik Powstania w Getcie Warszawskim, nazwał bojowców Żydowskiego Związku Wojskowego bandą faszystów, szmuglerów, złodziei i tragarzy. Oskarżył ich o tchórzostwo w obliczu wroga.” (Jarosław Kornaś o książce Ireneusza Lisiaka Żydowski Związek Wojskowy).

        Powróciły do świadomości społecznej pseudonimy i nazwiska: rabina Menachema Ziemby, Tadeusza Bednarczyka, Mieczysława Apfelbauma, Pawła Frenkiela (Frenkel), innych. Tak mówi o swoim filmie „Tora i miecz” Anna Ciałowicz – etnograf i tłumaczka książek historycznych z języka jidysz, członek gminy żydowskiej w Warszawie: „Tora i miecz mówi o nieznanych aspektach (ze strony żydowskiej i polskiej) powstania w warszawskim getcie. Czyli o tym, że do walki zbrojnej wzywali też rabini, a także o polskich organizacjach konspiracyjnych, które świadczyły pomoc dla walczącego getta: Zbrojne Wyzwolenie, strażacka ‘Skała’, Organizacja Wojskowa – Korpus Bezpieczeństwa. (…) Tadeusz Bednarczyk pisał o tym pięćdziesiąt lat temu! Zamiast skorzystać z jego wiedzy – był w końcu łącznikiem między OW-KB a Żydowskim Związkiem Wojskowym – zrobiono z niego ‘antysemitę’! O tym, że w powstaniu w getcie walczyli ortodoksi też wiadomo od dawna. W 1980 roku pisał o tym Adolf Berman, rodzony brat Jakuba Bermana. Lecz osoby uchodzące za autorytety w dziedzinie badań nad Holokaustem nie mają o tym pojęcia.” [Rozmowa z Anną Ciałowicz o potyczkach z  Muzeum Historii Żydów Polskich (Polin)]. To część prawdy o kwietniowej rozpaczy ’43 w Das Warschauer Ghetto, bo ciągle pojawiają się historycy, którzy fałszywie opisują świat nie przedstawiony i przez to tworzą image nieprzychylne albo i wrogie Polakom.

        Więc warto sięgać do źródeł dokumentujących zdarzenia wiosny 1943 w Warszawie. Choćby Archiwum Ringelbluma.

        To prawda, że historię piszą zwycięzcy, ale też nie należy zapominać, że rozmnożyli się naukowi oszuści, którzy metodologię badawczą mają za nic. Klasyczny już dzisiaj Jan Gross pozostaje jakby pierwowzorem. Ostatnio przykład takiego podejścia do źródeł dał wszak wyrok w sprawie Barbary Engelking-Boni i Jana Grabowskiego.

        I oczywiście cała ta hucpa z The New Yorker Magazine przypisująca Polakom współudział w wymordowaniu milionów swoich współobywateli. Jeśli nadal w świecie nauki i mediów te opiniotwórcze postaci nie są poddane ostracyzmowi, znaczy to, że ethos współczesnej humanistyki zupełnie zatracił się w rewolucyjno-bolszewickim obłędzie.

        Oczywiście kłopot ze źródłami jest jeszcze inny: w wielu sytuacjach dostęp do nich można ograniczyć i niechętni ujawnienia prawdy o faktach, zdarzeniach ludziach, korzystają z tych możliwości.

        Weźmy przykład: Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie, Icchaka Kacenelsona (Katzenelson).

        Poeta przeżył rebelię w Das Warschauer Ghetto i wraz z synem został wywieziony do obozu w Vittel we Francji, gdzie między październikiem 1943 a styczniem 1944 r. napisał Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie. Później szczęście go opuściło, bo trafił do obozu przejściowego w Drancy (eh, ta słodka Francja antysemitów), ostatecznie znalazł się w Auschwitz II Birkenau, gdzie zginął w komorze gazowej 1 maja 1944 r. Część prac Kacenelsona, którą ukrył pod ziemią w Vittel przetrwała. Po wojnie znalazła się w archiwum Muzeum Domu Bojowników Getta, które nosi jego imię, w kibucu Lochamei Ha’Geta’ot, w Izraelu

        Wiersze z zagłady Icchak Kacenelson pisał w jidysz. W 1973 Jerzy Ficowski przetłumaczył je i dziewięć lat później trafiły one do polskich księgarń. Udało mi się kupić ten tomik. Mizerny w swojej szacie, ale w stanie wojennym życie również było podobne. Książka gdzieś się potem zawieruszyła. Zamiennika jej nie znalazłem. Jest białym krukiem.

        W ostatnich latach natrafiłem na te wiersze w sieci. Szukałem też przekładu na język angielski. Chciałem pokazać kilku znajomym ze świata anglojęzycznego. I owszem, trafiały się tłumaczenia, i spotykałem fragmenty w różnych pracach opowiadających o rebelii ‘43 w getcie Warsze (וואַרשע). Nigdzie jednak nie udało się mi spotkać III Pieśni noszącej tytuł O bólu mój. Zawsze znajdowały się jakieś wyjaśnienia.

        Dr Ewa Kurek wielokrotnie przypominała, że właśnie tam jest oddana część krajobrazu okupacyjnego i życia codziennego Das Warschauer Ghetto w chwilach jego ostatnich.

        To dzięki dr Kurek coraz częściej wracamy nie do opowieści i hagad, lecz do przekazu z pierwszych oczu, pierwszych uszu.

        Dobrym uczynkiem będzie przypomnienie dzisiejszym obywatelom Polski o tych chwilach ostatnich obywateli II Rzeczypospolitej, których Państwo Polskie nie mogło uratować ani im pomóc. To hołd złożony ich determinacji i męstwu w walce. Proszę traktować zaprezentowaną tu III Pieśń O bólu mój jako dłuższy cytat. Angielskiego przekładu z języka polskiego, po wielu konsultacjach, dokonała Anna Magdalena Kłos. Ten przekład również jest nam potrzebny. Kto zna dzisiaj jidisz? Kto zna i będzie znał w przyszłości polski?

Waldemar J. Dabrowski

PS 1.:

Icchak Kacenelson [Yitzhak Katzenelson]

[Pieśń III z tomu „Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie”]

O bólu mój

Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,

Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych

Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał

I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.

Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –

O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…

I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –

Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!

Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy

Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli

Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,

Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.

Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,

Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą.

Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych

Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.

Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,

I klęli: “Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!”

Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,

By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.

A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto

Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą –

Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd –

Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…

W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.

Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.

Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?

Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie!

A z boku – Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,

Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca,

On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!

PS 2.:

Icchak Kacenelson [Yitzhak Katzenelson]

[The Song III from „The Song of the Murdered Jewish People”]

Oh Thou, My Pain

… I am the ONE who saw it all, up close, from where I stood

Saw children, men and wives, elders with silver hair,

Flung by the henchmen on top of a cart, like stones and firewood;

Beaten and cursed with words inhumane, no mercy at all there.

I saw them from the window, those murdering mobs as they came.

Alas, I saw the striking and struck, headed to annihilation.

And I was wringing my hands from shame, disgrace and awful shame…

For hopeless Jews were killed by the Jews, by those of their own Jewish nation

Traitors in black shiny boots, were storming down empty places

DAVID’S STAR on caps, in place of swastika, mad did they stride

Haughty savages – twisted foreign words shouted from ugly faces.

The ones who tossed us down the stairs : those who dragged us outside.

Those villains who forced the doors and broke into our homes

With batons raised to strike – invaded homes and beat the timid

They rushed the fearful, our elders, and hoarded the little ones

Out into dreadful streets, as they spat on God’s holy image.

They found us hidden in closets and tore us from under the bedstead.

And they cursed: “Move it, God damn it, to the umschlag, your final retreat.

They’d dragged us all from homes, but some went back to plunder ahead.

To grab the last piece of clothing, some bread, a handful of buckwheat,

And in the streets, there’s madness! Behold it and be aghast!

A dead street, yet alive, with one scream it became craven

From end to end the street is empty, yet full of wagons, as never in the past

From all the despair and wailing these wagons are even more laden

Within them are the Jews! With hair torn out and hands mangled sore

Some are silent – the silence worse than than a shriek or a howl

Their eyes say: “Am I awake? This must be a nightmare, and nothing more?…

Jewish police stand nearby – bandits cruel and foul

To the side – a German staring at them with a smirk, looking bemused

He stops at a distance, watches, he won’t interfere

He brings death upon my Jewish PEOPLE, with Jewish hands being used!

Z polskiego na angielski tłumaczyła:

Anna M. Kłos