Po drugiej wojnie światowej decyzją USA i ZSRR Polska znalazła się w sowieckiej strefie okupacyjnej. Oznaczało to biologiczną eksterminację polskich patriotów. Wielu z nich postanowiło nie dać się zabić bez walki. Lata ich walki z komunistycznym okupantem były pasmem cierpień.
Tragiczny los skazanych na zagładę polskich patriotów w wydanej przez wydawnictwo Fronda pracy „Mróz, głód i wszy. Życie codzienne Wyklętych” opisał Stanisław Płużański (syn znanego historyka Tadeusza Płużańskiego).
Jak informuje wydawnictwo Fronda „Mróz, głód i wszy. Życie codzienne Wyklętych” to „pierwsza książka traktująca o codzienności bytowania żołnierzy podziemia antykomunistycznego po II wojnie światowej […] działających w ramach obozu poakowskiego, narodowego, jak i stanowiących niezależne oddziały wojskowe”.
W pracy „Mróz, głód i wszy. Życie codzienne Wyklętych” ukazane są „ekstremalne warunki życia partyzantów, ich ubiór, wyżywienie, możliwości dbania o higienę osobistą i zdrowie. Gdzie kwaterowali, jak odpoczywali, jak wyglądały codzienne obowiązki oraz standardowy harmonogram dnia – co ciekawe, bardzo zbliżony do siebie w większości oddziałów. Autor opisuje też problem dyscypliny w poszczególnych oddziałach. Nie omija niesubordynacji, grabieży czy uzależnienia od alkoholu – skupiając się na sposobie egzekwowania prawa przez dowódców i efektach walki o utrzymanie wojskowej karności w jednostce”.
Według wydawcy „unikatowa książka Stanisława Płużańskiego powstała w oparciu o bogaty materiał źródłowy: wywiady z żyjącymi żołnierzami, źródła archiwalne, wydane dokumenty i wspomnienia. Autorowi udało się przeprowadzić 14 rozmów z żyjącymi żołnierzami. Ich historia zaczyna się jeszcze w 1944 roku, koniec następuje dopiero w 1963 roku wraz ze śmiercią ostatniego z żołnierzy wyklętych Józefa Franczaka”.
W wywiadzie przeprowadzonym przez Mirosława Haładyja dla portalu „Głos 24” (“Mróz, głód i wszy”. Codzienność “Wyklętych” była ekstremalna. Dziś ich święto) Stanisław Płużański stwierdził, że zdaniem żołnierzy wyklętych warunki walki po II wojnie światowej były o wiele gorsze niż podczas wojny – dodatkowo „po II Wojnie Światowej zwłaszcza na początku […] powstało wiele band rabunkowych, które nie miały nic wspólnego z Żołnierzami Wyklętymi, a w wielu przypadkach się pod ich podszywały. Tak samo aparat komunistyczny, który chciał zdyskredytować partyzantów tworzył pozorowane grupy mające na konto Wyklętych dokonywać różnych zbrodni”.
Zdaniem Stanisława Płużańskiego „w szeregi [komunistycznego] aparatu represji wstępowały często osoby skompromitowane, które w ten sposób szukały ratunku przed wymiarem sprawiedliwości. […] faktem jest, że dużo osób, które miały coś na sumieniu w czasie wojny ratowało się zasilając szeregi Milicji Obywatelskiej czy Urzędu Bezpieczeństwa. Takie osoby też mogły z łatwością przeprowadzić prowokację, jak np. obradowanie kogoś czy spalenie wsi, zrzucając to później na konto Żołnierzy Wyklętych”.
Z wywiadu z autorem wydanej przez Frondę pracy można się dowiedzieć, że problemem dla żołnierzy wyklętych byli komunistyczni konfidenci. Zdaniem Stanisława Płużańskiego „aparat komunistyczny od samego początku formowania się starał się pozyskać jak najwięcej osób do takiej współpracy. Dlatego też z biegiem czasu donosicieli w Polsce było coraz więcej. Stanowiło to istotny problem dla partyzantów, ponieważ w każdej wsi wystarczyła zaledwie jedna osoba przeciwna partyzantom, która mogła dokonać donosu. W takim momencie partyzanci znajdowali się w śmiertelnym niebezpieczeństwie”.
Autor recenzji książki “Mróz, głód i wszy” opublikowanej na stronie „II wojna światowa” stwierdził, że na podstawie rozmów przeprowadzonych przez autora książki z 14 żołnierzami wyklętymi wynika, że „partyzancka dola nie była żadną romantyczną przygodą, tylko trudnym szlakiem bojowym naznaczonym cierpieniem i wyrzeczeniami”.
Zdaniem recenzenta strony „II wojna światowa” książka Stanisława Płużańskiego „została bardzo dobrze usystematyzowana. Autor wychodzi od genezy budowania podziemia antykomunistycznego, by następnie krótko omówić wszystkie […] aspekty życia żołnierzy. […] Zrobił to także w przyzwoitym stylu pisarskim. […] Płużański wykonał zatem kawał dobrej roboty, także w zakresie utrwalenia wspomnień leciwych dziś Wyklętych. Próba ukazania życia codziennego żołnierzy antykomunistycznego podziemia wyszła mu co najmniej przyzwoicie”.
Z recenzji wydanej przez Frondę książki opublikowanej na stronie internetowej „Historykon” autorstwa Pawła Marka wynika, że Stanisław Płużański „mimo młodego wieku włożył w tę książkę dużo pracy”.
Jan Bodakowski