Gdy żona Mahmouda Khalafa wraz z dziećmi w wieku 5 i 2 lat poleciała w kwietniu do Strefy Gazy odwiedzić rodzinę, nie przypuszczała że trafi na wojnę. Khalaf, inżynier elektryk z Windsor, opowiada, że jego żona nie widziała swojej rodziny od siedmiu lat. Dzieci w ogóle nie rozumiały co się dzieje, zwłaszcza że były w miejscu, które widziały po raz pierwszy. Mężczyzna mówi, że słyszał bombardowania, gdy łączył się z żoną przez FaceTime.
W zeszłym tygodniu zawarto rozejm po 11 dniach wymiany ognia. W tym czasie śmierć poniosło co najmniej 230 Palestyńczyków, w tym 65 dzieci, podało palestyńskie ministerstwo zdrowia. Ze strony Izraela zginęło 12 osób, wśród nich 5- i 16-letnie dzieci.
Żona i dzieci Khalafa należą do grupy kilkudziesięciu Kanadyjczyków przebywających obecnie w Strefie Gazy, blokowanej od 2007 roku. Główny punkt wyjścia stanowi Egipt, ale liczba wyjeżdżających jest ograniczona i osoby chcące wyjechać muszą składać odpowiednie wnioski kilka tygodni wcześniej. Khalaf i inni znajdujący się w podobnej sytuacji domagają się od rządu pomocy w ewakuacji członków ich rodzin. Nowi imigranci mieszkający w Kanadzie, których dzieci przebywają w Strefie Gazy, napisali petycje do swoich posłów i proszą o przyspieszenie łączenia rodzin.
Kanadyjskie ministerstwo spraw zagranicznych nie wypowiada się na temat planów pomocy Kanadyjczykom przebywającym w Strefie Gazy. Rzecznik ministerstwa przypomina tylko, że Global Affairs Canada zaleca unikanie podróży w tamten rejon i przypomina o możliwych problemach z wyjazdem.
W federalnej bazie danych zarejestrowanych jest 160 Kanadyjczyków w Strefie Gazy, Rejestracja jest jednak dobrowolna, w związku z czym może być ich znacznie więcej.