Rząd w Ottawie zamierza znowelizować kodeks karny, aby można było penalizować próby tak zwanej terapii konwersyjnej czyli leczenia ciągot homoseksualnych i innych zaburzeń tożsamości płciowej i seksualnej. Jest wiele dowodów na to, że terapia może być skuteczna jednak obecne władze, które hołdują ideologii LGBTQ uważają, że jest to terapia „okrutna i haniebna”.
Homoseksualizm był w Kanadzie oficjalnie uważany za odstępstwo od normy i schorzenie zdrowotne jeszcze w latach siedemdziesiątych później jednak psychiatrzy zmienili tę ocenę.
W oparciu o co?
W oparciu o nic. Nic takiego w nauce się nie stało.
Natomiast bardzo dużo stało się w polityce; zaczęła dominować polityczna poprawność, środowiska homoseksualne zaczęły wygrywać procesy, zaczęto legalizować już nie t
ylko związki homoseksualne, które w Kanadzie zalegalizowano dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych ale wprowadzono cywilne małżeństwa tych par. Co ciekawe, to w Polsce homoseksualizm był legalny, kiedy w Kanadzie był nielegalny – długo przed II wojną światową…
Więc seksuolodzy – psychiatrzy zmieniając kwalifikację po prostu ugięli się pod naciskiem politycznym wszak niezależność nauki to jest tylko pusty papier; chodzi o granty i publikacje. Bycie na cenzurowanym jest po prostu bardzo kosztowne.
Tak więc śmiejemy się z łysenkizmu lat stalinowskich, kiedy to w Związku Radzieckim potępiano genetykę, jako naukę imperialistyczną i sekretarze decydowali o tym w jakim kierunku prowadzić badania, co wstrzymało poważnie rozwój sowieckiej biologii.
Tymczasem u nas mamy dzisiaj identyczne rzeczy i z uśmiechem łykamy tę żabę.
Tak więc, rodzice nie będą mogli już leczyć swoich pociech z odchyleń seksualnych ponieważ będzie to karalne i uznane za przestępstwo kryminalne. Ottawa chce zmienić Kodeks Karny ponieważ opieka medyczna leży w gestii prowincji i nie wszędzie terapia konwersyjna jest zakazana.
Nie wolno jej stosować m.in. w Manitobie i Ontario, ale są prowincje, gdzie jest dopuszczalna, co ciekawe, mówi się o tym, że za taką terapię można uznać nawet odwoływanie się do uczuć religijnych; a więc mamy total idący wielkimi krokami i tupiący nam po głowie.
Bo jeśli państwo miesza się do tego, jakie wychowanie religijne obywatele mogą przekazywać dzieciom i zakazuje odwoływania się do Pisma św. no to ciekawe co będziemy mieli za lat 5 czy 10.
Tymczasem sprawa jest nietykalna; to znaczy żaden polityk jej nie dotknie, chyba że miałby za sobą mur poparcia obywateli.
A ponieważ nie dotkną tego również media, więc żadne poparcie wykreowane nie będzie.
I tak oto powoli oddajemy pole za polem normalności naszym wspaniałym bolszewikom nowej generacji.
Im perswazja już nie wystarcza, do rewolucji potrzebują sankcji karnych i więzień – stąd pomysł nowelizacji Kodeksu Karnego.
Andrzej Kumor