Pragnę się podzielić moją refleksją po niedawnym odsłonięciu i ponownym poświęceniu jednego z pomników Związku Polaków uprzednio usytuowanego w straconym miejscu Place Polonaise.
Byłem wówczas organizatorem generalnym ZPwK i członkiem budowy pomników. Długo trwały wybory miejsca; najpierw Park Sikorskiego, również już sprzedany, następnie czekano na plac przy Lake Shore Boulvaird będący wówczas własnością Polish Association, sprzedany przez bogów organizacyjnych zarządu głównego ZPwK.
Należy się uznanie dla obecnego zarządu głównego, że wyciągnął tę cząstkę pamięci Polonii z krzaków i znowu postawił w podarowanym miejscu w parku Paderewskiego. Uroczystość nie była liczna, niemniej jednak obecnością zaszczycili ambasador RP Kurnicki, attache wojskowy ambasady RP, komendant placówki SWAP nr 114, były poseł Władysław Lizoń, prezesi grup ZPwK i wybrani zaproszeni goście przez prezesa ZG ZPwK Teresę Szramek.
Pomniki w Place Polonaise były świadkiem wielkich uroczystości patriotycznych, przed pomnikami stał ołtarz, gdzie zawsze rozpoczynano uroczystości Mszą świętą za Ojczyznę i Polonię.
W czasach apogeum ZPwK, który liczył wtedy około 3000 członków, w Place Polonaise odbywały się zjazdy, coroczne Dożynki, Święta Niepodległości czy młodzieżowe bale. Na jednym z nich poseł J. Flis podarował w dowód uznania flagę ściągniętą z masztu Parlamentu Kanady, która miała być wywieszana przy ważnych uroczystościach przy pomnikach.
Smutno, lecz do dzisiejszego dnia nie wiadomo w czyim jest posiadaniu; przecież to dla nas Polaków był wielki zaszczyt od kanadyjskiego rządu taki prezent otrzymać.
Na zakończenie pytanie, czy ten kamień głoszący glorię Związku Polaków będzie świadkiem trwałości Związku Polaków czy zaznaczającej się agonii?
Na fotografii delegacja grupy 17 ZPwK Delhi John Krol, (organizator), i prezes grupy 17 ZPwK Elżbieta Gazda przy składaniu wieńca.