W niedzielę 21 listopada w sali głównej Centrum Kultury Polskiej imienia Jana Pawła II w Mississaudze odbył się pierwszy z serii przedświątecznych jarmarków, który przy okazji kiermaszu książek zgromadził, wielu lokalnych twórców rękodzieła. Gościliśmy na jarmarku z kamerą i na naszym kanale filmowym YouTube (GoniecTv Toronto) można obejrzeć relację filmową. Poniżej przedstawiamy rozmowy z niektórymi wystawcami.
– Co panie tutaj sprzedają?
Judy – Biżuteria, ubrania, wszystko dla pięknej żony czy pięknej córki,
– Od kiedy panie to robią?
Kasia – Od roku
– Głównie przez internet?
Kasia – Przez internet, ale też stacjonarnie można nas odwiedzić na Dixie i Dundas nazywamy się Posh Boutique to jest przy sklepie Miami, jesteśmy tam raz w tygodniu w poniedziałki, mamy rzeczy sprowadzane z Polski, Francji i Turcji.
– Od kiedy panie wpadły na pomysł żeby to robić?
Kasia – W czasie tej pandemii, w czasie covid siedziałyśmy sobie, rozmawiały i postanowiłyśmy stworzyć wspólny biznes i to nam to się rozkręciło i działa.
– No właśnie, ludzie narzekają, że w pandemii biznesy upadają, a to jednak można?
Kasia – Myślę, że to jest tylko kwestia dobrego pomysłu i pracy. Pracowałam, jako travel agent niestety pandemia strasznie nam dała po nosie i nic z tego nie wyszło. Mam małe dziecko więc trzeba sobie radzić Jak to nie wyjdzie, to coś innego, to jest kwestia dobrego pomysłu, zaangażowania
•••
– Panie mają kamienie tutaj?
Joanna – Kamienie srebro biżuteria.
– A gdzie normalnie można to kupić?
– Tylko okazjonalnie sprzedaję, to są moje wybory wyroby osobiste to moje hobby.
– Lubi pani te kamienie?
– Bardzo lubię.
– A z czym najlepiej pani się pracuje, z jakimi kamieniami?
– Cytryn, ametyst kryształ górski, to są kamienie które dają bardzo dużo energii.
– Robi pani też na zamówienie?
– Też.
– Sama pani projektuje wszystko?
– Tak. To wszystko są ręcznie robione rzeczy nie powtarzają się, nie jest to produkcja masowa.
-Proszę powiedzieć jak się do pani zgłosić.
– W każdy czwartek jestem tutaj w centrum na targu.
•••
Dominika z Żywca: – Ja mam biżuterię ręcznie robioną przez moją mamę, jest też praca szydełkowa.
– A taka chusta?
– To jest nasza folkowa chusta góralska, akurat niedawno przyjechaliśmy z Polski więc troszeczkę wzięliśmy folku z naszych stron.
– A jakie to są strony w Polsce?
– Żywiec, to jest Śląsk jesteśmy góralami.
– Czyli to piękne rękodzieło to wszystko pochodzi z tamtych stron?
– Wszystko robi moja mama, ja niestety nie mam tyle cierpliwości, żeby robić takie rzeczy, jak próbowała mnie nauczyć, to bardzo bardzo krótko trwała nauka, po prostu nie byłam w stanie załapać tego systemu, który trzeba znać.To jest taka pasja bardzo mocna pasja mojej mamy.
– Państwo tutaj przyjechali niedawno?
– Od czterech miesięcy jesteśmy w Kanadzie.
– Na stałe?
– Zobaczymy, jeszcze nie wiadomo. – A dlaczego państwo wybrali ten kraj?
– Jesteśmy ciekawi nowych rzeczy, mamy tutaj przyjaciół, którzy nas zaprosili, no i tak jakoś się stało, że kupiliśmy bilet, przeczekać musieliśmy ten czas covidowy, no i jak tylko była okazja, to przyjechaliśmy do Kanady, mamy pozwolenia na pracę.
– No to miło, miejmy nadzieję, że będzie się podobać.
– Póki co jest super, jestem naprawdę pod wrażeniem. Inna mentalność jest tutaj, dużo serdeczności, nikt nikogo nie szykanuje, jest okej jest super, jest inny klimat.
– To miło słyszeć, dlatego że wielu Polaków mówi to samo o Polsce i wraca do Polski.
– Czy ja wiem, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, taka prawda.
•••
– Pani koleżanka nie chce rozmawiać, to niech pani będzie rzecznikiem prasowym (śmiech). Proszę powiedzieć jak to koleżanka zrobiła?
Krystyna (w imieniu Celinki) – Koleżanka zaczęła robić trochę rzeczy dla siebie i doszła do wniosku, że lubi to i zasugerowałyśmy jej, że dobrze by było gdyby się ujawniła i zaczęła się pokazywać z tym między ludźmi.
– Kiedy to było, kiedy to się zaczęło?
– To się zaczęło 2 lata temu. Ona robiła to wcześniej, jak ludzie pytali, nie tak publicznie jak dzisiaj.
– Miała do tego jakieś wykształcenie?
– Nie, ona ma po prostu zdolności artystyczne. No i my wspieramy ją.
– To wszystko na święta, czy są też jakieś inne motywy?
– Są też inne motywy, na przykład, zestaw na Święta Wielkanocne, ale równie elementy dekoracyjne na backyard, i do domu, można sobie takie dekoracje zamówić. Koleżanka ma bardzo piękne wyroby.
– Jeszcze panie będą w przyszłym tygodniu?
– Tak będziemy jeszcze przez 2 tygodnie tak że polecamy bo to jest naprawdę bardzo oryginalne tego się nie kupi.
•••
– Od kiedy jak to się zaczęło?
Beata: – Zaczęło się od aniołów, o które poprosiły mnie koleżanki i od tamtej pory biznes się rozkręcił.
– Gratuluję, to tak pani trafiła właśnie z tym co pani lubi
– Tak uwielbiam to robić, anioły, praktycznie, same się robią, odpoczywam przy tym, bardzo przyjemna praca, bardzo polecam.
– Poleca pani te anioły które pani zrobiła czy w ogóle robienie aniołów?
– Te anioły i robienie tego, co się kocha. Ja w ogóle robię te anioły od miesiąca. Miesiąc temu zaczęłam z tymi aniołami no może troszkę dłużej.
– Czy to ze względu na pandemię, że pani miała więcej czasu, siedziała w domu? Czy tak pani po prostu zamierzyła już wcześniej?
– Lubię robić ręczne robótki, szukałam czegoś i tak naprawdę to te anioły to mnie zawołały jakoś tak samo to do mnie przyszło. W życiu bym się nie spodziewała, że kiedykolwiek będę coś takiego robiła.
– To proszę powiedzieć na czym się pani wzoruje, skąd pomysły, skąd te wizualizacje?
– Przeglądam filmiki na YouTube patrzę co ludzie robią, co przykuwa moją uwagę, próbuję to sobie zrobić, nie to samo, a podobnie, bo nigdy nie ma dwóch takich samych rzeczy.
– Odpoczywa się przy tym?
– Przy aniołach tak, choć jest to pracochłonne, nie mogę powiedzieć
– Zamierzała pani to robić tylko na Święta Bożego Narodzenia?
– Ja w ogóle nie zamierzałam tego robić na taką skalę, to miały być na początku tylko anioły, a teraz biznes się rozwinął na najróżniejsze rzeczy, to co mi przychodzi do głowy. To jest akurat na święta, ale nie zamierzam na tym kończyć.
– Dużo ludzi to u pani kupuje?
– Tak bardzo wielu ludziom to się podoba i najpopularniejsze są anioły.
– Trudno się dziwić. A jak do pani można trafić?
– Można mnie znaleźć na Facebooku mój biznes nazywa się woolyheartart.
•••
Aldona: – Kiedyś robiłam na szydełku jeszcze jak byłam w Polsce, bo tak zmuszała nas tamtejsza rzeczywistość.
– Trzeba było robić, żeby mieć?
– Tak, a teraz wróciłam do tego i robię sobie dla relaksu, żeby się nie denerwować, i męża, bo jak ja liczę oczka, to on jest szczęśliwy i lubi sobie sport oglądać albo robić co tam chce.
– To wszystko jest na szydełku robione?
– Tak to wszystko szydełkiem robione. To są bieżniki, serwety na stół, poduszeczki. Można kupić można zamówić na indywidualne zamówienie zrobię
– A jak się kontaktować?
– Tutaj jest moja karta biznesowa i jest mój email to handmadebyaldona@hotmail.com
– To mówi pani, że to uspokaja?
– Bardzo i ja mam satysfakcję, jak ktoś kupi, bo często cena nie jest adekwatna do mojej pracy tutaj włożonej, bo to jest naprawdę dłubanka, ale jestem szczęśliwa, jak ktoś kupi i ma w domu moją pracę i tam sobie wspomni o takiej gadatliwej jednej babie, od której to kupił (śmiech).
– To gratuluję naprawdę to jest piękna rzecz robić co się lubi.
•••
– Ja nie jestem właścicielką,
– A bombki skąd?
– Z Something Special to jest na plazie Wisła, a bombki w ogóle są z Polski. Dwa tygodnie temu przyszła dostawa. Piękne bombki. Przepiękne naprawdę w tym roku udało się ściągnąć. Kiedyś przesyłka była 5000 dol. a teraz 15000 dol. chcą za kontener. Wszystko podrożało i bombki podrożały też w Polsce Zresztą wszystko drożeje, dużo zakładów zamkniętych, dużo farm pozamykali, nie ma ludzi do pracy.
– Mówi pani tutaj, w Kanadzie?
– To w Kanadzie tak to wygląda. Warto kupić i mieć piękne polskie bombki, szczególnie te szopki są przepiękne, takie jak ta, z szopkami w środku.
•••
– Co pani tutaj ma?
Magda: – Świeczki zapachowe.
– Gdzie one są produkowane?
– U mnie w domu są produkowane.
– Jak pani to robi?
– Zamawiam od supliera wosk, który jest woskiem sojowym, rozgrzewam go do 160 Fahrenheitów, potem dodaję jedną uncję olejku zapachowego, wosk się musi później ostudzić do 130 Fahrenheitów i to wkładam do pudełeczka na 24 godziny. Później to zastyga w takiej postaci.
– Kiedy pani wpadła na taki pomysł?
– A to 2 miesiące temu. Przez pracę siada mi szyja i mówię sobie muszę coś zrobić takiego żeby pracować dla siebie.
– Co pani normalnie robi?
– Jestem asystentką chirurga dentystycznego. To jest wymagające fizycznie i mówię sobie muszę coś wymyślić żeby może po prostu z czasem pójść na part time a może na full time zobaczymy.
– Jakie pani ma zapachy tutaj?
– Wszystkie mamy, do wyboru, do koloru, szałwia i lawenda na przykład, tutaj jest taka typowa choinka, jabłuszko.
– Jak się z panią kontaktować?
– @CalorDelaVela na tiktoku albo 416-450-4629.
•••
Goniec: – Chyba nie ma takiego drugiego domu kultury w całej Ameryce Północnej – zaryzykuję takie twierdzenie – ale jest to rzeczywiście coś, co się wpisało na trwałe w historię Polonii tutaj i co każdy z nas zaczyna traktować, jak powietrze; bo wiadomo, Centrum było, jest… ale czy będzie?
Prezes Fundacji Maksymiliana Kolbe/Polskiego Centrum Kultury im. Jana Pawła II Piotr Dejnicki – No właśnie, chcemy, żeby Centrum było.
Fundacja powstała w 1982 roku, założona między innymi z pomocą księdza Stanisława Bąka, pierwszego proboszcza parafii w Mississauga, parafia św. Maksymiliana Kolbe. Pomagali mu przy tym 15 fundatorów, zaczęły być prowadzone zbiórki pieniędzy. Były one prowadzone przez wiele lat i w 1994 roku zostało wybudowane centrum czyli ten budynek, w którym się znajdujemy.
Oczywiście, przez minione 2 lata nasze fundusze przez covid bardzo się uszczupliły, w związku z tym, żeby dalej organizować i utrzymać to centrum, które potrzebuję różnych napraw i wiele innych rzeczy, związanych z utrzymaniem, takich jak płacenie rachunków…
– Słyszałem, że Credit Union już w centrum nie będzie. Chyba to był poważny zastrzyk wsparcia dla fundacji. Centrum szuka kogoś?
– Tak Centrum szuka. Wolelibyśmy żeby to była jakaś organizacja czy czy to może lekarz, czy może apteka, czy coś w tym rodzaju, co jest w jakimś stopniu związane z Polonią, natomiast, jeżeli nie znajdziemy, no to jest to w trakcie teraz, to będziemy otwarci również na innych.
– Co nowego? Bo pan teraz obejmuje stanowisko które pozwala patrzeć w przyszłość, jaka jest pana wizja, co by pan chciał zmienić sobie pan chciał zrobić?
– Takim naszym podstawowym celem, na razie, jest to, żeby się utrzymać.
Będziemy się zwracali do całej Polonii nie tylko w Mississaudze, ale również w innych miastach, żeby nam pomogli, tak jak pomogli wybudować to kiedyś. Więc są zbierane pieniądze, myślę że uda nam się wspólnie to utrzymać, a co najważniejsze chciałbym nadmienić to centrum cały czas jest nasze, czyli polonijne.
Właścicielem centrum jest fundacja Maksymiliana Kolbe i to co inni ludzie mówią, że centrum zostało sprzedane, że może ktoś inny jest właścicielem, to oczywiście jest nieprawda.
– Można się zapisać do fundacji?
– Można.
– To proszę na koniec powiedzieć kim pan jest z zawodu na co dzień, jaka jest pana historia w Kanadzie?
– Do Kanady przyjechałem w 1987 roku, jako młody człowiek. Należałem przy kościele naszym do grupy młodzieżowej. Już wtedy fundacja działała, były zbierane pieniądze i jako przedstawiciel grupy młodzieżowej, zacząłem działać przy fundacji. Byłem już wcześniej okoła 18 lat temu prezesem. Nazywam się Piotr Dejnicki.
– Czym na co dzień pan się zajmuje?
– Na co dzień mam firmę elektryczną, robimy prace elektryczne.
– Dziękuję bardzo no i życzę panu i sobie, i nam wszystkim, żeby to Centrum było żywym ośrodkiem życia polonijnego na terenie aglomeracji i w całej prowincji, bo znam ludzi, którzy nawet z Thunder Bay przyjeżdżali tutaj na imprezy.
– Dziękuję bardzo.