To Scott Gannon z OPP Canine Unit i Zoe, 2-letni labrador retriever, zlokalizowali w poniedziałek dwie 16-letnie polskie harcerki, które zaginęły w Algonquin
Około 90 minut po rozpoczęciu poszukiwania dziewcząt, które od czwartku zaginęły w parku, Zoe zaczęła pokazywać wyraźne oznaki, że podjęła trop.
„To jest to, czego oczekujesz – zmiana zachowania psa”, wyjaśnia Scott Gannon, z oddziału K9 OPP.
Gannon, Zoe i dwaj członkowie zespołu reagowania kryzysowego tworzyli jedną z czterech drużyn psów poszukiwawczo-ratowniczych (SAR), które zostały przetransportowane wodnopłatem, aby pomóc w poszukiwaniu Mayi Miroty i Marty Malek zaginionych w zachodnim sektorze parku.
Kiedy Zoe nie wyczuje zapachu, pozostaje blisko Gannona, ale jak złapie trop oddala się, macha ogonem i ma nos przy ziemi.
„Gdy stała się podekscytowana i poszła wzdłuż szlaku zaczęliśmy wołać, a one odpowiedziały trzy razy gwizdkiem.
Policja wezwała dziewczęta, żeby dla pewności “odkrzyczały” swoje imiona.
„Powiedzieliśmy im, żeby pozostały na miejscu i poszliśmy za psem”.
Harcerki były w dobrej kondycji fizycznej, choć nieco odwodnione i pokryte ukąszeniami owadów, powiedział Gannon. „Były bardzo szczęśliwe, że nas widzą, a my tak samo” – powiedział Gannon. „Obydwie nas uścisnęły”.
Dziewczęta przez trzy dni biwakowały w namiocie, próbując zwrócić uwagę samolotu, ktory ich szukał, ale nie znajdowały się na otwartym terenie, gdzie mogłyby być łatwo zauważone – mówił Gannon – który przeprowadził harcerki z powrotem około 1,5 kilometra, gdzie przybył wodnopłat, aby zabrać je do posterunku dowodzenia OPP.
Policja podkreśla “profesjonalne” zachowanie harcerek, które po tym, jak zabłądziły założyły obozowisko i zaczęły czekać aż zostaną odnalezione. Tak należy robić w lesie, puszczy, buszu, ponieważ osoba zagubiona, zazwyczaj wędrują oddala się znacznie od miejsca gdzie była ostatni raz widziana, i gdzie zaczynają pracę ratownicy. W tym wypadku harcerki ułatwiły poszukującym zadanie.