Z dużym zaciekawieniem przeczytałam, że mój antypupilek polityczny Radosław Sikorski (PO) z pełnym entuzjazmem wypowiadał się o już wkrótce mającej być powołanej armii Unii Europejskiej. No tak, ale armia z reguły jest tworzona przy państwie i przez państwo, a czy Unia Europejska jest państwem? Pomimo swych coraz bardziej rozczłonkowujących się macek jeszcze nim nie jest.  Ale, ale, już został utworzony mechanizm ściągania indywidualnych podatków od poszczególnych obywateli państw członkowskich. Wykorzystano do tego kryzys covidowy, i powstałe plany odbudowy i powrotu do normalności poszczególnych krajów. Plany były po katastrofie covidowej, ale ta ostatnia ma w nosie nie tylko granice państw, zabanowane loty, ale i modelowanie czegokolwiek. Tak sobie ten wirus sam poczyna jak chce. Szczególnie ta ostatnia jego odmiana omicron.

        Nasz kanadyjski minister zdrowia (szczebel federalny) Jean-Ives Duclos zapowiada, że kanadyjskie prowincje i terytoria powinny wprowadzić obowiązek szczepień, bo… Połowa (czyli 50%) chorych w szpitalach jest nie zaszczepiona. Halo, halo! To znaczy, że druga połowa jest zaszczepiona. Czyli nie miało to znaczenia, czy się szczepiłam, bo jeśli mnie złapie, i to złapie ostro, to mam takie same szanse jak pan Józio, który nie tylko jest nie zaszczepiony, ale korzysta z każdej okazji, żeby mi życie uprzykrzyć pouczając i wytykając moją głupotę. Nie odpowiadam na jego zaczepki, ani mailowe, ani telefoniczne, ale w końcu wychodzi na jego. Teraz to już będę się chować, jak go zobaczę na spacerze, a on na mnie filuje z okna swojego apartamentowca i natychmiast zjeżdża, jak widzi, że wychodzę. Nic tylko zacznę skręcać w prawo po wyjściu z domu.

        Co prawda, ten nasz federalny minister zdrowia uściślił, że on tak uważa. Trochę mi ulżyło, bo już myślałam, że mnie innej statystyki uczono na Uniwersytecie Jagiellońskim.  O tym wszystkim, można przeczytać w ostatnim (a pierwszym w tym roku numerze Gońca). Zamówcie sobie e-prenumeratę, to będziecie mieć wszystkie numery (takie archiwum) pod ręką. Dodatkowo zamiast szukać przewracając szpalty, można elektronicznie wyszukiwać to, co nas interesuje. Taka fajna dogodność, a dla nowych adeptów e-prenumeraty zabawa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Otóż, ten mój antypupilek Sikorski wspominając pod koniec grudnia zeszłego roku o konieczności powołania armii w formie legionów Unii Europejskiej zapewne miał na myśli siebie jako głównego dowodzącego. Nie po to przecież składał hołd frau Merkel. No a teraz kiedy frau odeszła, to trzeba o sobie przypomnieć, bo a nuż się uda?  Do tego, aby taka armia Unii  Europejskiej została powołana potrzebne są ustawy, traktaty, etc. A przede wszystkim pieniądze z budżetu. Nie sądzę, żeby jakikolwiek bank światowy wyasygnował pożyczkę  (bez pokrycia, czyli bezpieczeństwa spłaty) na taki cel. Ale zabezpieczenia można zagwarantować swoim państwem, tak jak to wymuszono na Grecji. Grecja dalej jest, tylko nie należy do Greków.

        Co prawda, jest to mało prawdopodobne, aby ktoś inny niż Francja przejęła dowództwo takich UE  legionów.  Zapewne byłaby to Wielka Brytania, ale ta po opuszczeniu Unii Europejskiej wzmacnia przymierze ze Stanami poprzez przyłączenie Australii. Jest to strategicznie nieodzowny ruch, bo konflikt na morzu Południowochińskim nabrzmiewa. Od kilku lat zanosi się, że konflikt między Chinami a Stanami rozwinie się właśnie na Pacyfiku (u nas nazywanym także Oceanem Spokojnym, albo Wielkim). Czy Legiony Unii Europejskiej, jako piątej siły geopolitycznej są pomysłem Sikorskiego? Ależ nie. Pisze o tym w poprzednim numerze Gońca Mikołaj Kisielewicz w artykule ‘Podsumowanie 2021 i prognozy na rok 2022’.  Ciekawy jak rozłoży się mapa sił i gier na szachownicy nieuniknienie nadchodzącej burzy dziejowej, która wiele przeflancuje i wywróci do góry nogami. Czy będzie to NATO złożone z armii członkowskich, na które państwa członkowskie nie łożą zadeklarowanych funduszy? Na przykład, Niemcy. No tak, skoro Niemcy zgodnie z warunkami pokoju po 2-giej wojnie nie mogą mieć swojej własnej armii, a w NATO nie mogą rządzić tak jak chcą, to próbują to obejść jakimiś Legionami Unii Europejskiej. Czy zdążą? Pamiętajmy także, że informacje, szczególnie z dziedziny wojskowości, które docierają do nas, są już zwolnione od klauzuli  tajemnicy państwowej. Tak zawsze było i tak będzie. A ostatnio bardzo modny termin armia nowego wzoru nie jest terminem tak znowu nowym. Pierwszy raz użyto go w czasie wojny domowej w Anglii w wielu 16-tym.  Ale to nie o termin przecież chodzi, tylko o sposób przygotowania i walki, a w obecnej dobie o wykorzystanie technologii. I to już wiemy, że jeśli dojdzie do konfliktu między mocarstwami to będzie to inna wojna, niż to co do tej pory znamy.

        Inna w zależności od graczy i od stawki, bo na Ukrainę zasadzają się stare czołgi, a w wielu państwach świata kałasznikow jest bronią bardzo pożądaną. Ta wojna, wojna nowego rodzaju, już trwa, bo codziennie jesteśmy poddawani praniu mózgów, szczególnie na forach społecznościowych i w mediach przeznaczonych dla ludu.

        A przyczyny wojen?  Mogą być różne, od chęci zagrabienia, podporządkowania, czy pokazania. Zawsze jednak element kryzysu gospodarczego jest istotny. Wojny często umożliwiały gospodarczy i bankowy reset. Tak było z 2-gą wojną. Wojny również pozwalają niektórym zrobić duży pieniądz. Tak było z Wokulskim z ‘Lalki’ Prusa,  i z Rothschildami po bitwie pod Waterloo. Szkoda, że te istotne kąski historii wychodzą na światło dzienne z reguły po faktach, ale nad tym też warto się zastanawiać, a najlepiej pod okiem mistrza i od zadawania pytań, i od udzielania (rzeczowych) odpowiedzi i składania układanki w całość. Dodatkowo podanych niezwykle zwięzłą polszczyzną.

        Takiego mistrza też co tydzień znajdziecie w Gońcu. Jest nim czołowy publicysta polski Stanisław Michalkiewicz. W ostatnim numerze Gońca jest jego felieton zatytułowany ‘Nirvana przerwana’.  Sam tytuł zmusza do zastanowienia. I warto, bo zawarte są w nim refleksje o Sylwestrze, a Giertychu, o Ziobrze. Jeśli macie potrzebę zrozumienia otaczającego nas świata to publicystyka Michalkiewicza jest najlepszym źródłem.

        Dlaczego aż trzy razy odwołuję się dzisiaj do tygodnika, do którego pisuję, do Gońca? Żeby ukazać, że jeśli się nie ma czasu na wertowanie szpalt (nawet elektronicznych), i na internetowe wyszukiwania to wystarczy czytać Gońca, obojętnie czy wersja papierowa, wirtualna, czy też portal.

        No coż, powiecie: każda pliszka swój ogon chwali. Po pierwsze, to nie moja pliszka, choć jest to mój wybór, aby pisać do takiego, a nie innego tygodnika. A poza tym najwyższy czas, żeby skończyć z tą fałszywą skromnością. A kto ma ogon pliszki chwalić? Drapieżny lis, czy może ci (i te) co sami stoją na rogu wystawiając swoje wdzięki na sprzedaż? Nie ma w tym nic zdrożnego, aby się cenić, i aby cenić to co mamy.

        Trzeba tego pilnować.

Alicja Farmus

Toronto, 10-ty stycznia, 2022