Luke Wolk: Jesteśmy praktycznie w tym samym miejscu, w którym rozmawialiśmy ostatnio, gdzie mieliśmy jedną halę, na której produkowaliśmy nasze pierwsze modułowe silniki. Nasza organizacja powiększyła się obecnie o dodatkowe dwie hale.

        Może jeszcze pozwolimy sobie przedstawić młodych polskich inżynierów pięknie mówiących w języku polskim, a nigdy nie byli w Polsce. Pani Karolina Mahut…

– Jak Pani tu trafiła?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Robiłam ferie naukowe w szkole i zobaczyłam, że to było interesujące; siliniki i matematyka, interesowałam  się tym a więc zdecydowałam się pójść na uniwersytet  studiować. I teraz okazało się że jestem tutaj.

        Poznałam pana Wojciecha (Gaj- Jabłońskiego – red.) bo jego córka była w harcerstwie. I potem mój tata był na zbiórce i go poznał i tak się zaczęło

Luke Wolk: Tutaj pokażemy może taki tylko jeden ciekawy silniczek, dwadzieścia koni, siedem kilo silnik. I dziewięć części.

Goniec: – Kiedy w sklepie w Polsce? Pytam w imieniu  wszystkich lotniarzy…

Luke Wolk: (Śmiech) W Biedronce  od przyszłego roku w dziale z grami komputerowymi.

–  A ja myślałem, że przy kasie…

•••

Goniec: – Panowie jest mi niezwykle miło, że po raz drugi rozmawiam o firmie, bo muszę powiedzieć, że poprzedni filmik jest absolutnym hitem naszego kanału; 250 tysięcy obejrzeń.

        Silniki jednosuwowe, a także sam fakt, że Polacy robią najwyższą technologię, tutaj, w Kanadzie, – firma praktycznie jest polska i zatrudnia Polaków – jest czymś, co ludzi bardzo ucieszyło, ale też inspirowało; że jednak Polak to jest człowiek, który jest w stanie pracować na najwyższej światowej półce. Wiele osób prosiło mnie o to, żebym zapytał, co się dzieje z tym niesamowitym pomysłem, bo pomysł zdumiał – że ktoś wpadł na to, żeby silnik miał każdy suw pracy – a więc, co dzisiaj? Jak się po tych latach ten pomysł rozwinął i w co się rozwinął?

Luke Wolk: Rozumiem że będziemy robili taką kontynuację tego co już zostało nagrane.

–  Tak, nie musimy przedstawiać wszystkiego od początku. Proszę powiedzieć, co się dzieje; silniki w dronach latają? Wtedy mówiliśmy o dronach. Mówiliśmy o zastosowaniu w generatorach prądotwórczych. Mówiliśmy o zastosowaniu w lotnictwie ultralekkim.

Luke Wolk: Bardzo dużo się wydarzyło od tamtego czasu, choć zaraz po nagraniu rozpoczął się covid. Sytuacja była bardzo ciężka. My jako firma musieliśmy przejść nawet przez trudności podróżowania do pracy, choć nie ucierpieliśmy aż tak, jak pozostałe biznesy.

        Tak naprawdę, zatrudniliśmy więcej ludzi, bo ludzie potracili pracę, a my byliśmy tymi, którzy przychodzili do pracy każdego dnia, by pracować nad naszą technologią. Powiększyliśmy naszą organizację,  mieliśmy dwa cele w stosunku do tego, co państwo ostatnio widzieli w filmiku; chcieliśmy dokończyć badania nad silnikiem jednosuwowym i chcieliśmy rozwinąć prace nad naszymi silnikami dwusuwowymi, które chcieliśmy zaimplementować w generatorach i w dronach.

        Obecnie jesteśmy w miejscu, gdzie niektóre rzeczy już są objęte dokumentami, o których nie możemy mówić, więc będziemy musieli je pominąć. Możemy zapewnić, że wszystko idzie do przodu. Pracujemy nad tym, ale jesteśmy już połączeni z organizacjami, które wymagają od nas pewnego stopnia tajności.

        Tak więc uchylimy tylko tyle rąbka tajemnicy, że to na pewno jest nasz południowy sąsiad, który jest mocny w tej dziedzinie.

        W roku 2021 kiedy już mieliśmy opracowaną technologię, mieliśmy powiększony skład,  dołączył pan Paweł Midura i kilku innych pracowników, opracowaliśmy nasze silniki do praktycznie końcowego stadium. I z takim katalogiem pojechaliśmy na podbój Ameryki. W kwietniu 2021 roku pojechaliśmy na targi na Florydzie i osiągnęliśmy ogromny sukces.

        Zrobiliśmy silniki jednosuwowe. To jest silnik jednosuwowy, ale jedna z naszych koncepcji to jest odwrócony wał korbowy. Mamy wał korbowy na zewnątrz silnika, a cylindry w środku.

        Gdy ktoś zadaje pytanie, po co wam taki silnik, wtedy mówię, to jest silnik z czterema przeciwbieżnymi śmigłami i my na tym silniku siadamy, więc robimy takie urządzenie, na którym się siada i ten silnik jest głównym napędem systemu. Ale teraz części naszych projektów zostały nadane procedury tajności i nie możemy o nich mówić.

        Odwiedziliśmy pięć stanów, które nam zaproponowały dalszy rozwój na różnych płaszczyznach, bo podzieliliśmy to na kilka różnych projektów. Drony to jest osobny projekt, generatory prądotwórcze to jest osobny projekt, nawet urządzenie latające zostało sklasyfikowane jako odrębny projekt. Prowadziliśmy rozmowy na poziomie gubernatorskim, senatorskim i poznaliśmy kilka dobrych rynków.

        Łącznie sześć razy byliśmy w Stanach w roku 2021. Został nam nawet nadany taki specjalny status, dostaliśmy specjalne glejty mówiąc po polsku, które pozwoliły nam przejechać przez granicę i nie być specjalnie zatrzymywanym, a nawet potraktowano nas bardzo ulgowo.

        Doprowadziliśmy do tego, że możemy dzisiaj mówić przede wszystkim o silnikach dwusuwowych. Nasze silniki dwusuwowe zostały rozpoznane. W lotnictwie ultralekkim w USA nie ma ani jednego producenta małych silników dwusuwowych. Nie mówimy o jakichś malutkich silnikach do kosiarek, bo te nie są w ogóle  traktowane jako lotnicze. Zbudowaliśmy całe portfolio tych silników, mamy ich bardzo dużo.

        Na dwóch targach zebraliśmy zamówień na ponad 30 tysięcy silników. Następne 4 – 5 lat,  to będzie okres, gdzie będziemy produkowali te silniki i znaleźliśmy miejsce, w którym to możemy robić. Łączymy siły pomiędzy tym, co robimy, tutaj, w Kanadzie i tym, co można robić w Stanach Zjednoczonych.

– Czyli te silniki będą produkowane w Stanach Zjednoczonych?

L.W.: – Będziemy produkowali część tu, a część tam.

– W Stanach Zjednoczonych będzie główne miejsce? Firma się przenosi?

L.W.: Firma się rozrasta, robimy niepełną transplantację. Przede wszystkim Stany Zjednoczone są najważniejszym rynkiem dla nas. W lotnictwie ultralekkim jest tam zarejestrowanych 250 tys. pilotów, gdzie silniki nie potrzebują nawet żadnych certyfikacji ani testów. Jeżeli taki pan sobie składa swoje urządzenie latające i montuje nasz silnik, my nie ponosimy żadnego liability, więc głównym rynkiem odbiorców są Stany Zjednoczone.

        A w związku z tym, co się wydarzyło po wygaszeniu NAFTA i podpisaniu nowego układu pomiędzy Meksykiem, Stanami Zjednoczonymi a Kanadą powodują, że nie jest opłacalne dla nas wyprodukować silnik w Kanadzie, przesłać do Stanów i sprzedać jako kanadyjski produkt. Amerykanie doprowadzają do tego, że chcą mieć to na miejscu. Kanadyjska firma musi zastanowić się jak  sprzedawać w Ameryce.

        Muszą państwo też wiedzieć, że to, co oferują Kanadyjczycy dla biznesów, a to co proponują Amerykanie to jest niebo, a ziemia.

        Bo Amerykanie zachęcają biznesy.

        Na południu Stanów Zjednoczonych jest nadal rozkwit interesu i ludzie otwierają biznesy. Oni proponują bardzo dobre warunki dla tych, którzy by się chcieli przenieść. Stąd my odwiedziliśmy także powiaty; ważne jest rozmawiać na terenie powiatowym i miejskim.

– To ponarzekajmy na Kanadę, bo wie pan,  myślę, że tutaj psuje się bardzo wiele rzeczy, ale rozdział środków dla przemysłu jest bardzo nierówny, słyszymy, że na przykład będzie budowana fabryka w Windsor i na nią rząd przeznacza ponad pół miliarda dolarów z pieniędzy podatników. Panowie nic nie dostali przez te wszystkie lata?

LW: – Nie możemy powiedzieć, że nic nie dostaliśmy, bo w pandemii każdy biznes dostawał pomostowe pieniążki, żeby zapłacić za prąd i czynsz.

– Ale mówimy o tym, że to jest absolutnie technologia z najwyższej półki. To jest technologia rozwojowa, to jest technologia…

LW: Panie redaktorze dowiedzieli się o tym, ludzie z rządu. Mieliśmy spotkania z ministerstwem transportu,  ministerstwem rybołówstwa,  ministerstwem wodnym, ministerstwem leśnym z wszystkimi ministerstwami. Zrobiłem spotkanie w Ottawie, zaprosiłem ich w ich budynku do jednej sali konferencyjnej i czy pan daje wiarę, że oni nawet nie znali się ze sobą. To jakaś firma z Oakville spowodowała, że ci ludzie z tych wszystkich ministerstw pierwszy raz się spotkali i rozmawiali, co można zrobić dla biznesu.

        Więc, na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć z pełną świadomością, jest to nieudolny kraj, który w nieudolny sposób wspiera jakiekolwiek próby otwarcia normalnego, sensownego biznesu.

        Pomimo tego, że zostaliśmy rozpoznani, jako – o tutaj akurat mamy akurat amerykański patent na stole – Kanada uznała nasz biznes, jako firmę numer jeden w całej Kanadzie z najlepszą wiedzą intelektualną. Ale co z tego. Nie poszło za tym nic.

        My się tym chwaliliśmy na stronie internetowej, ale wsparcia finansowego od federacji albo od prowincji praktycznie nie ma żadnego. W odróżnieniu do Stanów Zjednoczonych.

        To amerykański patent, gdy Amerykanie widzą takie rzeczy, to zupełnie inaczej podchodzą do sprawy. Nawet ten świstek papieru, który ktoś tutaj w Kanadzie nazywa dyplomem, w Stanach Zjednoczonych ma wartość. Więc gdybyśmy chcieli narzekać na Kanadę to nie starczyłoby panu taśmy w tym cyfrowym aparacie. Wie pan, mieszkamy tutaj, żyjemy tutaj, płacimy podatki, prowadzimy biznes…

– Jeżeli w Kanadzie się dzieje tak, jak się dzieje, to znaczy, że ten kraj wkrótce będzie po prostu amerykańskim przysiółkiem, oferującym tanią siłę roboczą.

LW: –  W Stanach mieszkałem przez siedem lat i mogę powiedzieć, jak robi się biznes w Stanach, bo dokładnie tym się zajmowałem w czterech różnych stanach. Ich pojęcie robienia biznesu jest zgoła inne niż to, jak wygląda to w Kanadzie. My to wiemy, mieszkając tutaj i podróżując, obserwując, że większość biznesów kanadyjskich – nie wszystkie, nie możemy generalizować – jest tak naprawdę wykupiona przez Stany Zjednoczone.

        A ciekawostką dla polskich przedsiębiorców może być fakt, że osoba ucząca się otwierania biznesu, pierwsze czego się uczy na studiach w Kanadzie to jest exit strategy; czyli, jak otworzyć biznes, żeby po trzech,  pięciu latach go sprzedać. Ale komu, przecież nie Kanadyjczykom, którzy też chcą z biznesu wyjść; przede wszystkim kupują  Amerykanie.

        My nie jesteśmy na sprzedaż, my chcemy ten biznes robić, więc rozwijamy się, po kanadyjsku bardzo szybko, po amerykańsku zbyt wolno.

– Stąd moje pytanie o inwestycje. Mówimy o tym, że inwestuje administracja, że administracja w USA jest skłonna sprowadzać takie biznesy, jak panów, do siebie. No, a co z kapitałem prywatnym, z tym olbrzymim rynkiem? Pieniędzy na świecie jest za dużo. Pieniądze szukają pomysłów i szukają tych inicjatyw, które mogłyby dać zwrot?

LW: – Wszystko, co pan powiedział, się zgadza. Tylko musimy na to nałożyć taki filtr, że rozpoczął się covid i popsuł nam bardzo dużo planów. Rozmawialiśmy o wielkim kontrakcie, który podpisaliśmy i nie mogliśmy go zrealizować, ponieważ rząd Kanady nam  nie pozwolił.

– Nie pozwolił ze względów politycznych?

LW: – To było polityczne zagranie. Tego nie mogliśmy wykonać i to była nasza ogromna inwestycja, a później ogromna strata.

        I to był też jakby taki powód, dla którego stwierdziliśmy,  zobaczmy, jak w Stanach podchodzą do takiego kontraktu, który my wygenerowaliśmy.

        Rzeczywiście, finanse to jest jedno z zagadnień. W Kanadzie jest to utrudniony temat, ponieważ tutaj jest to coś, co Kanadyjczycy robią bardzo długo. My jesteśmy imigrantami, Europejczykami i mamy wielkie plany, dwie hale, trzy hale,  chcemy  robić silniki, a w Kanadzie jeszcze nikt do tej pory silników nie robił.

        To jak wy chcecie silniki robić? – pytają – przecież Pratt and Whitney to jest firma, która ma tysiące  pracowników, a was jest 15 – 17 osób. Jak wy chcecie zrobić takie wielkie rzeczy?

        W Stanach Zjednoczonych do tego podchodzą zupełnie inaczej.

        Tutaj pokazał się o nas i o panu Wojciechu artykuł w takiej najważniejszej gazecie lotniczej Sport Aviation. Po tym artykule dostawaliśmy z USA 50 e-maili dziennie. I proszę uwierzyć, pojechaliśmy na spotkanie z  jednym panem, który mówi, przeczytałem o was artykuł, kibicuję wam. Proszę tutaj jest czek. Takie rzeczy się  zdarzają. Ale to w Stanach Zjednoczonych; nie spotkaliśmy jeszcze filantropa w Kanadzie; cały czas szukamy, już 4 lata.

– Czyli mamy tutaj bardzo zachowawcze podejście do biznesu do tego, co można rozwijać? Gdybyście byli panowie z jakiejś wielkiej korporacji, najlepiej państwowej, to wtedy można liczyć na wsparcie rządowe?

LW: Gdybyśmy nazywali się Bombardier to może byśmy dostawali 150 mln dolarów rocznie na utrzymanie administracji i innych dziur, które trzeba zatkać.

        Pan jest wiekiem dojrzalszy niż ja, ja się urodziłem w 1981 roku, więc gdzieś tam tylko poznałem to jak Polska wyglądała za czasów komunistycznych. Byłem jeszcze dzieckiem, pana pokolenie to widziało i obserwowało.  Więc ja muszę panu powiedzieć, że obserwowaliśmy podobne zdarzenia kiedyś w Polsce i my akurat, my Polacy, widzimy to bardzo wyraźnie, jak w Kanadzie pewne mechanizmy działają, bo my potrafimy to zobaczyć i my możemy to  Kanadyjczykom powiedzieć.

        Jedziemy na spotkanie z panem ministrem, pan minister rozwoju mówi nam, jak tutaj zmieni wszystko, żeby takie firmy zostały rozpoznane. Tydzień później się umawiam z panem ministrem na spotkanie; pan minister rozwoju został nagle panem ministrem edukacji, a pan minister edukacji został panem ministrem rozwoju i idziemy na spotkanie z panem ministrem rozwoju, który był tylko ministrem edukacji i on nam mówi, sorry panowie, ale ja potrzebuję, tu parę miesięcy, żeby się dowiedzieć, o co chodzi. To jak taki system może działać i funkcjonować?

        Jest mocna Polonia, co nas tutaj zachęciło, która nas wspierała. Ale żeby firma mogła dobrze zarabiać, musi dotknąć rynku amerykańskiego.

– Kwestia wielkości rynku?

Paweł Midura: – Ale też utrudnień np. mając prawo jazdy samochodowe w USA można latać swoim samolotem, który się złoży w garażu, a tutaj trzeba mieć pozwolenie.

– Pan pracuje od półtora roku?

PM: Przyjechałem tutaj 14 lat temu. Pracowałem w firmie w Mississaudze na stanowisku menedżera. Nie było tam możliwości rozwoju. Spotkałem się z panem Wojtkiem ponad 4 lata temu i zaczął mi opowiadać o swoich projektach, o swojej wizji, o swoich silnikach. I  powiedział mi coś takiego,  panie Pawle, ja kiedyś pana zaproszę do współpracy. Ta chwila  trafiła się półtora roku temu; odszedłem z pracy na własne życzenie,  podczas covid zmieniłem pracę. To było niesamowite, bo ludzie byli zwalniani, albo odchodzili na zasiłki. Ja po prostu zmieniłem pracę i wtedy zaczęła się moja przygoda z silnikami,  do jednej z pustych hal dostałem klucze… Od biurka, komputera, musiałem wyposażyć to w maszyny pomocne do rozwijania naszych prototypów. W ciągu tego pierwszego roku nastąpił bardzo duży skok i  ja jestem tego świadkiem.

        Rok temu wyjechaliśmy na pierwszą wystawę w Oakland na Florydzie. Dokładnie rok później byliśmy na drugiej wystawie w Oshkosh w Wisconsin.  Byłem na wielu pokazach lotniczych, ale jako gość, a teraz byłem jako vendor, jako wystawca. Pojechałem pokazywać technologię Ampere,  technologię pana Wojtka czyli całkiem inna perspektywa.

– Ile ludzi polskiego pochodzenia pracuje w firmie?

LW: Chcielibyśmy 100 procent, ale no nie wiem 95 procent. Ciekawostka jest taka, że niestety zachorował akurat przez weekend nasz CEO, pan Andrzej Mahut, który biegle mówi w języku polskim, pisze w języku polskim, a w Polsce był dwa tygodnie. Jego córka, która tutaj dla nas pracuje nigdy nie była w Polsce, a  pisze bezbłędnie po polsku.  Więc Polonia kanadyjska jest szczególna.

PM: – Ale też i na tych wystawach

LW: – Jak wystawiliśmy się na targach w Wisconsin, to któregoś dnia przychodzi ktoś i mówi że tu są Polacy,  on jest Polakiem, on jest dumny, i on nam takie coś (banner) przygotował i postawił przed nami.

PM:  Pan Filip z Chicago nam to zrobił, zaprojektował, wysłał do Wisconsin.

– To mnie napawa nadzieją, że jednak właśnie Polacy, że ta cywilizacja polska rodzi taką ikrę.  Cieszy nas to, że jesteśmy dynamiczni.

LW: Nie tylko to. Ja myślę, że my Polacy jesteśmy głodni sukcesu. Jesteśmy bardzo ambitni i bardzo pracowici i o tym ludzie wiedzą. Mieszkałem trzy lata w Wielkiej Brytanii i Brytyjczycy  obawiają się nas jako pracowników, bo jesteśmy wielokrotnie lepsi od nich; jesteśmy bardziej sumienni, jesteśmy uczciwi. A nade wszystko, jesteśmy super-zdolni i potrafimy rozwiązywać problemy. Podczas gdy Anglosasi, a szczególnie Brytyjczycy i dzisiaj Kanadyjczycy, mają podane ramy i  robią od… do. Jak się wybiega poza tę ramę, to jest masakra. Nie są w stanie sami myśleć, przeskoczyć problemu.

        Ja tego nie wiedziałem zanim nie przyjechałem tutaj, do Kanady. A dla tych którzy by chcieli poczuć się dumni, to powinni sobie prześwietlić historię Avro Arrow. Pan Paweł tutaj na ten temat wie prawie wszystko, ale  zrobiliśmy najlepszy myśliwiec, który był tutaj w Kanadzie w Mississauga i powinniśmy być z tego dumni. Znowu sytuacja geopolityczna i Amerykanie zatopili dosłownie i w przenośni cały projekt. A dzisiaj Amerykanie się dobijają do naszych drzwi prawie codziennie i pytają gdzie są te silniki, bo takich nie mają.

         Łącznie mamy już 32 patenty; one już są prawomocne w różnych jurysdykcjach. Akurat ten patent, który tutaj leży jest, na silnik, który ostatnio pan pokazywał, jak pracuje. Myślę, że dzisiaj możemy powiedzieć że jesteśmy specjalistami od silników dwusuwowych, lotniczych, gdzie moc do wagi jest najważniejsza  i  na obecną chwilę, gdy nasz główny konkurent Rotax opuszcza rynek silników dwusuwowych, możemy już dzisiaj powiedzieć, że mamy, dla tych, dla których to ma znaczenie,  dziesięciokrotnie mniejszą emisję spalin. Mamy też ciekawostkę. Rozpoczęliśmy rozmowy z jednym z polskich wynalazców i producentów bardzo ciekawego oleju, który nigdy nie myślał zastosować go do silników spalania wewnętrznego. Ale my zrobiliśmy badania, że ma bardzo dobre parametry, potrafi bardzo dobrze smarować i chcemy użyć olej pochodzenia roślinnego, który się dobrze wchłania i ma świetne możliwości smarowania

– A co z tym wtryskiem wody? Bo mówiliśmy poprzednio już o tym, że w niektórych konstrukcjach właśnie przez to, że komora spalania jest oddzielona, nie następuje korozja silnika…

LW: – Pan mówi o wtrysku pary wodnej. Prowadzimy nad tym cały czas badania i powiedzmy, że jesteśmy już w takim miejscu, gdzie nawet wiemy, gdzie ten silnik będzie zastosowany i jest to dual fuel, czyli silnik działający na paliwach kopalnianych. I do tego silnika dołączony jest wtrysk wody, który następuje po procesie spalania. Duży silnik 1500 koni mechanicznych.  Ciężki pojazd, bardzo ciężkie urządzenia najcięższe urządzenie.  I to nie jest traktor.

        Ktoś nam zarzucił, że mamy tych silników tak dużo, że „jak byście się skupili na jednym”. A myśmy wystawili dwadzieścia kilka silników i każdy budził zainteresowanie.  Każdy jeden. Przychodzi facet, który chce malutką łódkę napędzić. Przychodzi gość, który potrzebuje do samolotu. Ktoś inny mówi, panie zabieram to stąd…

– Ale to są silniki spalinowe, a teraz się mówi elektryczne, jeszcze raz elektryczne, i tylko elektryczne. Nawet rządowa polityka jest taka, że będziemy przechodzić na samochody elektryczne.

LW: Jeśli pan rozpoczął od słów „rządowa polityka”, to trzeba sobie zadać poważnie pytanie, czy ma to sens?

        Odpowiem na to w ten sposób, że nasza organizacja tutaj w Kanadzie, w którymś momencie, sami sobie to wypracowaliśmy, została rozpoznana przez Ontario Council, i pojechaliśmy na kilka takich spotkań, gdzie były prowadzone panele informacyjne różnych grup naukowych, np. jak będzie wyglądało lotnictwo w przyszłości. Akurat tak się złożyło, że znaliśmy się wcześniej z panem, który zrobił główną baterię dla firmy GM, do tych nowych samochodów elektrycznych  General Motors, które teraz będą wypuszczane. To ten konkretny pan,   prowadził taki jeden panel i powiedział, że będziemy latali  samolotami z silnikami elektrycznymi i z bateriami prawdopodobnie za 50 lat, tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli co 10 lat będziemy mieli breakthrough; jeżeli weźmiemy stosunek mocy do wagi i  skupienie energii w bateriach to jest ono dziesięciokrotnie mniejsze niż w zwykłej benzynie. Bateria w samolocie międzykontynentalnym musiałaby ważyć 250 tysięcy kilogramów. Więc jest to nieopłacalne. Jest to niemożliwe wręcz technologicznie do wykonania. Możliwe, że technologia kondensatorów zmieni świat za pięć lat. Wtedy będzie inna dyskusja.

        Piloci, którzy są w Stanach Zjednoczonych, ludzie, z którymi rozmawialiśmy, to są ludzie którzy twardo stąpają po ziemi i mówią, po pierwsze, chcemy silniki spalinowe, po drugie, najlepiej dwusuwowe, bo są mocne i lekkie. Po trzecie, nie chcemy wtrysku paliwa, chcemy mieć gaźniki i my chcemy sobie sami zrobić mieszankę, bo chcemy wiedzieć, że to działa. To są ludzie którzy latają. Amerykanie latają na tym od lat i wiedzą co działa  a co nie działa. Tam konstruktorem może być każdy kto ma garaż i dwa klucze. I tak się rzeczywiście dzieje. Ale ciekawostka jest taka,  nie mają silników i te ich wielkie ósemki do samolotów się nie mieszczą.

– Stąd polska firma. Polska technologia dostarczamy najlepszą technologię i dostarczamy najlepszych fachowców.

LW: – I jesteśmy z tego dumni i mówimy o tym śmiało i muszę to powiedzieć, Amerykanie to lubią. Amerykanie lubią odważnych ludzi, którzy mówią coś z pasją i mówią z przekonaniem, a my tak to sprzedajemy, tę naszą technologię.  Mamy wsparcie z najwyższego poziomu stanowego i federalnego, żeby to pchać dalej.

PM: – Te nasze silniki są  proste. Łukasz powiedział że na gaźnikach itd. Ale tego nie potrafi  załatwić żadna broń elektromagnetyczna, o czym teraz się mówi.

LW: – Na zakończenie podsumujmy.  Mamy bardzo dobry odzew z Polski. Po roku czasu dostawaliśmy taką ilość e-maili i wsparcia. Dziękujemy wszystkim za to. Mamy bardzo dużo e-maili od konstruktorów, którzy się pytają, jak to zrobić. My chcemy przeprosić wszystkich, którym nie daliśmy rady odpowiedzieć. Jest nas za mało tutaj do pieczenia chleba i myślę, że w bardzo niedługim czasie będziemy mieli sposobność sprowadzić z Polski osoby do pracy i będziemy na pewno szukali zdolnych i doświadczonych, niekoniecznie młodych, którzy by chcieli pomóc nam w tym przedsięwzięciu, i będziemy mogli pomóc w relokacji. To myślę że to jest ważne, żeby to powiedzieć.

– No to serce rośnie. Ja bardzo dziękuję za to co robicie, dlatego że to walczy z tą gębą, którą wielu nam przykleja; ludzi prymitywnych, pijaków itd. Itd. Jeszcze w latach 50-tych czy w latach 60-tych Polish jokes w Stanach Zjednoczonych opierały się na czymś takim. I to jest piękne, że tak jak Irlandczycy wyzwolili się z dowcipów o Irlandczykami, Polacy wyzwalają się z dowcipów o Polakach, już się ich nie słyszy. Prawda o Polsce i Polakach dociera nie tylko do Amerykanów.

•••

        LW: –  Mamy jeszcze jedną halę na końcu, poza tym wszystkim mamy jeszcze taki magazyn zbiorczy, gdzie już przez ostatnie półtora roku pracowaliśmy nad upewnieniem się że mamy cały ten łańcuch dostaw. Czyli mamy dostawców z całego świata. Mamy jeszcze jedną, osobną firmę, która się tylko tym zajmuje i tam już mamy zmagazynowane podzespoły silnikowe, żeby móc wyprodukować dwa tysiące silników. To są silniki dwusuwowe.

        Podjęliśmy taką decyzję, jako firma, dlatego że cały czas do tej pory robiliśmy badania naukowe nad silnikiem jednosuwowym, co jest bardzo kosztowne i podjęliśmy decyzję, żeby pójść w takie silniki dwusuwowe, które wciąż są najlepsze. Tym bardziej, że w Stanach nie rozwijają dzisiaj nowych silników i chcemy po prostu sprzedać to, co  wyprodukowaliśmy, i pójść dalej z uzyskanym kapitałem.

        Ale to jest w strefie komercyjnej, mamy też drugą strefę niekomercyjną tego co robimy, gdzie współpracujemy z podmiotami – i tego nie możemy opisać – ale praca postępuje cały czas.

        Przygotowujemy się do odlewania. Będziemy odlewali nasze kartery i podzielimy  produkcję. Silniki odlewane to będą standardowe, podstawowe silniki dwusuwowe, komercyjne i będziemy wykonywali – bo mamy takie zamówienie od klientów,   silniki na maszynach CNC, gdzie ta struktura aluminium jest mocniejsza i twardsza niż dobry odlew. Taki silnik jest dużo droższy  i dużo dłużej trwa przygotowanie, ale mówimy o kliencie, dla którego koszt nie gra żadnej roli, a ważna jest żywotność, wytrzymałość materiałowa i dobra konstrukcja. Więc mamy podział na strefę  komercyjną i niekomercyjną.

– Panie Łukaszu jestem kolejny raz pod wrażeniem i gratuluję sukcesu. Proszę pogratulować panu Wojciechowi! I do następnego razu!

LW: – Myślę że tym razem, jak się spotkamy, to nie będzie za dwa lata, tylko za rok i zabierzemy pana w następne miejsce, które już w tym momencie przygotowujemy pod produkcję. Naszym celem jest w najbliższych dwóch latach do roku 2023 mieć zdolność produkcyjną około 10 000 silników rocznie. I to jest taki nasz pierwszy krok na wejście w rynek. Mamy klienta z Dalekiego Wschodu, nie są to Chiny; zadał pytanie, ile będziemy w stanie tych silniczków im wykonać. Przygotowujemy plany i  będziemy w stanie produkować 10 000 silników rocznie. Powiedziałem to tak trochę z taką dumą, zadowolony, że tyle będziemy mogli zrobić. A klient popatrzył na mnie i zmartwił się. On potrzebuje 100 tysięcy rocznie… Tak że zapotrzebowanie jest ogromne. Silniki dwusuwowe nie umierają. Silniki elektryczne jeszcze ich nie wypierają i myślę że nasz cały wkład, który zrobiliśmy przez ostatnie wiele lat, teraz zaowocuje. Tak że jesteśmy bardzo podnieceni tym faktem, mówiąc tak po polsku kolokwialnie, i nie możemy się doczekać tego, co przyniosą następne dni i miesiące. My również dziękujemy i zapraszamy ponownie, niebawem.

Rozmawiał Andrzej Kumor