Kanadyjskie lotniska domagają się od rządu dalszego łagodzenia obostrzeń covidowych. Wymagane kontrole związane z koronawirusem prowadzą do powstawania olbrzymich kolejek. Tymczasowa przewodnicząca rady kanadyjskich lotnisk, Monette Pasher, mówi, że wszystkim wymogom można było sprostać, gdy pasażerów z powodu pandemii było niewielu, rzędu 10 proc. normalnej liczby. Teraz jednak ruch zaczyna wracać do normy. Od pierwszego tygodnia maja liczba pasażerów doszła do 70 proc. tej sprzed pandemii.
Pasher zauważa, że główną przyczyną opóźnień są braki personalne. Canadian Air Transport Security Authority pracuje ponoć nad usprawnieniem procesu rekrutacji i szkoleń. Rząd federalny mógłby jednak zrezygnować z wyrywkowego testowania pasażerów i wypełniania kwestionariusza z pytaniami o zdrowie przez osoby przylatujące.
Od kilku tygodni lotniska ostrzegają pasażerów, by byli przygotowani na opóźnienia i by zarezerwowali sobie trzy godziny na procedury przed lotem międzynarodowym. Osoby przylatujące muszą czasem po wylądowaniu czekać w samolocie.
Federalne ministerstwo transport powtarza, że rozumie frustrację Kanadyjczyków oraz że współpracuje z CATSA, by jak najszybciej zlikwidować braki kadrowe. Obecnie szkolonych jest prawie 400 funkcjonariuszy.