Mimo że premier Justin Trudeau obiecuje ograniczenie emisji z sektora ropy i gazu, tak by w 2050 roku osiągnąć wynik netto równy zero, jego minister pracy Seamus O’Regan twierdzi, że Kanada boryka się z poważnym problemem braku pracowników właśnie w tej traktowanej po macoszemu dziedzinie. O’Regan miał mówić o tym podczas obrad parlamentarnej komisji ds. zasobów naturalnych, komentując prognozę, że rządowy plan ograniczenia emisji przyczyni się do likwidacji 170 000 miejsc pracy.
„Nie przesuwamy miejsc pracy z jednego sektora gospodarki do drugiego. Odkąd jestem ministrem pracy, naszym największym problemem jest to, że nie mamy wystarczającej liczby pracowników. Brakuje nam pracowników w niemal każdej dziedzinie, ale najbardziej dotkliwe braki odczuwamy w sektorze energetycznym oraz ropy i gazu”, mówił O’Regan.
Od 2015 roku, czyli od czasu objęcia władzy, Trudeau obiecuje „sprawiedliwe przechodzenie” pracowników sektora ropy i gazu do innych branż. O’Regan podczas posiedzenia komisji wspomniał o obietnicach premiera i powiedział, że zdaje sobie sprawę z obaw i niepewności, które pojawiają się u pracowników z sektora ropy i gazu, gdy tylko słyszą o „sprawiedliwości” i „przechodzeniu do innej branży”.
O’Regan zauważył, że ograniczanie emisji i utrzymywanie odpowiedniej ilości pracowników w sektorze ropy i gazu to dwa cele, które wcale nie muszą się wykluczać. „Chodzi o to, żeby mieć właściwą liczbę osób, które będą wykonywać pracę służącą ograniczaniu emisji”.
Rząd robi jednak swoje i przygotowuje ustawę dotyczącą przebranżowienia pracowników zajmujących się wydobyciem ropy i gazu. W listopadzie minister zasobów naturalnych Jonathan Wilkinson mówił, że ustawa ma być gotowa w ciągu kilku miesięcy. Minister środowiska Steven Guilbeault twierdził z kolei na początku roku, że Kanada powinna odejść od paliw kopalnych w ciągu dwóch lat.