Producenci mleka z Manitoby skarżą się, że z powodu pandemii, suszy, powodzi i wojny na Ukrainie z trudem wiążą koniec z końcem. Dlatego domagają się wprowadzenia podwyżki cen mleka w środku roku. Budzi to obawy konsumentów, którzy już boją się rosnących rachunków.
David Wiens, przewodniczący Dairy Farmers of Manitoba, tłumaczy, że najpierw była pandemia, a teraz na wiosnę susza i powódź. Na to nakłada się wojna na Ukrainie. Te czynniki wpływają na koszty produkcji. Nawozy zdrożały o 44 proc., benzyna o 32 proc., a pasza o 8 proc.
Podwyżki cen mleka w połowie roku zdarzają się rzadko. Canadian Dairy Commission ostatnią decyzję o podwyżce podjęła w lutym. Wtedy podwyżka wyniosła 6 proc. na litrze. Jeśli komisja przychyli się do wniosku farmerów, następna będzie we wrześniu. Konsultacje wśród zainteresowanych stron potrwają od 12 do 15 czerwca.
Wiens zaznacza, że cena skupu niekoniecznie wiąże się z tym, ile konsumenci płaca w sklepie. Podwyżek cen produktów w sklepach nie da się dokładnie przewidzieć.
Munther Zied, właściciel i menedżer sieci Food Fare, mówi, że ceny i tak są wysokie, a cena czterech litrów mleka jest kosmiczna. Na razie niektóre sklepy starają się obniżyć cenę mleka, ale jeśli podwyżka nastąpi, to klient i tak ją w końcu odczuje. A konsumenci już zaczynają szukać alternatywy dla mleka krowiego.