Wiele i bardzo wiele mówi się i rozprawia, szczególnie w tych naszych czasach, o wolności i niezależności. I bynajmniej nie przeczę, że pewna miara wolności każdemu człowiekowi się należy i jest potrzebna, jako istocie rozumnej i wolną wolą obdarzonej; owszem twierdzę, że to co nam mówi Pismo święte o wolności synów Bożych, którą nas Chrystus Pan nasz obdarzył, stawszy się posłusznym aż do śmierci i przyjąwszy postać sługi bynajmniej nie jest czczem tylko bez znaczenia i treści słowem. Z tem wszystkiem wszelka wolność nasza musi mieć koniecznie pewne swoje nieprzekraczalne granice, bo człowiek jest tylko stworzeniem i dlatego też z natury swojej zależnym od Stwórcy swego. Ta nasza zależność od Pana Boga jest dwojaka: jedna jest nieunikniona czyli przymusowa, tj. taka, że czy kto ją uznaje lub jej zaprzecza, — czy się jej kto poddaje, lub przeciw niej się buntuje, żadną miarą nie może się jej oprzeć skutecznie, ani przeciw własnej swojej woli przeprowadzić. Drugi rodzaj naszej od Pana Boga zależności nie jest przymusem, ani bezwzględną koniecznością, przeciw której niemasz rady, ale jest obowiązkiem, z pod którego człowiek, jeśli chce, może się wyłamywać; każde jednak takie wyłamanie się z pod tej obowiązkowej zależności, sprowadza na człowieka koniecznie nieuniknioną odpowiedzialność wobec Pana Boga. Objaśnię to kilku przykładami.
Co do naszej zależności od Pana Boga nieuniknionej, sam Pan Jezus między innemi wspomina: Kto z was obmyślając może przydać do wzrostu swego łokieć jeden? I wiesz to z doświadczenia, że skoro dorosłeś do miary od Stwórcy ci naznaczonej, to choćbyś się na głowie postawił, już ani o cal jeden więcej nie urośniesz. Podobnież mówi Pismo święte: Postanowiono ludziom raz umrzeć; a doświadczenie codzienne potwierdza, że gdy na kogo przyjdzie ostatnia godzina, to żaden doktor, ani aptekarz na to nie poradzi. Również pogoda i słota, wczesna albo późna wiosna, — różne wypadki, jak morowe powietrze, powszechny nieurodzaj, trzęsienie ziemi itp. przychodzą na ludzi niezależnie od tego czy im się to podoba, czy nie podoba, a wszystko to wciąż stwierdza naszą wieloraką niemoc i naszą najzupełniejszą od Pana Boga zawisłość. To samo też powiedzieć należy nie tylko o tych dopiero co wymienionych przykładach, ale wogóle o wszystkiem, czego kto żadną miarą zmienić nie może. Np. ten się rodził w pałacu królewiczem, albo możnym, — inny zaś pod strzechą lub na jakimś miejskim zaułku w ubogim stanie, — jeden z wielkiemi, inny z małemi tylko zdolnościami, — ten chociaż jest za łaską Bożą poradny, pracowity, pobożny i ze wszech miar przykładny, a jednak wszystko mu idzie jakby z kamienia, inny znów, mniej wart od tamtego, a idzie mu jak z płatka, — ten uczciwie i w pocie czoła dorobił się kawałka chleba, a tu niespodzianie z dopuszczenia Bożego złodziej, albo gorszy od złodzieja oszust lub lekkomyślnik zmyśloną plotką niszczy dobrą sławę jego. Rodzice najzacniejsi strzegli jak oka w głowie i po chrześcijańsku wychowywali dzieci swoje, a tu skutkiem iście dyabelskiej roboty jakiegoś gorszyciela. doczekali się z któregoś z nich zgryzoty tylko i hańby. Te i tysiące innych zdarzeń, nieraz bardzo bolesnych, wciąż na nowo nam przypominają, żeśmy zależni, tj. że nie zawsze mamy tak, jakbyśmy sobie życzyli, ale często z woli czy z dopuszczenia Bożego spotyka nas to, czego sobie nie życzymy i nie chcemy i że na wieki zostaje prawdą, co już lat temu blizko trzy tysiące powiedział Psalmista: Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali, którzy go budują; jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuje, który go strzeże.
Mówi nasze przysłowie: „Co nie można, to trudno“, a w tych krótkich słowach dwie bardzo ważne w życiu wskazuje nauki. Najprzód: co niemożliwe, to trudno o to się kusić i daremna tego pożądać; dzieci tylko nierozumne domagają się gwiazdki z nieba, — chociaż bywają i stare, a mimo to zawsze głupie dzieci, którym zachciewa się rzeczy dla nich niemożliwych, jak np. żeby pieczone gołąbki same im przyszły do gąbki, czyli żeby bez pracy i oszczędności dojść do dobrobytu; albo: „radaby dusza do Raju, ale jej grzechy nie dają“ czyli: trwać w grzechach, a mimo to nieba się spodziewać itp. Ty patrz, abyś do tego rodzaju starych a głupich dzieci nie należał. Druga nauka, w tem przysłowiu zawarta polega na tem, że co inaczej być nie może, z tem trzeba się pogodzić. Zamiast narzekać na swoją dolę, innym zazdrościć i tem samem psuć sobie serce do Boga i do ludzi: bierz po chrześcijańsku krzyż swój na się i idź za Panem Jezusem, który nie z przymusu, ale z dobrej woli, dla naszego przykładu i dla naszej pociechy, dźwigał krzyż ubóstwa i niedostatku, krzyż boleści, urągania, potwarzy i prześladowania, krzyż wreszcie rzeczywisty, na którym najniewinniej miał, gorzej niż na szubienicy, zawisnąć i umrzeć. Czego odmienić nie możesz, to przyjm z ręki Bożej w duchu zawisłości od Niego i ze szczerem poddaniem się pod rządy Opatrzności Bożej, cierp i znoś co potrzeba, — a zarazem ufaj w Panu Bogu, że co niemożliwem jest u ludzi, możliwem jest u Pana Boga i że On albo przemieni dolę twoją, albo cię w niej pocieszy.
Drugą granicę naszej wolności stanowi obowiązek w ścisłem tego słowa znaczeniu, a więc w sumieniu nas obowiązujący, który jeden tylko Pan Bóg na nas ludzi nałożyć może. Czyni to zaś, albo sam bezpośrednio, jak np. dając przykazania i objawienie Swoje, albo pośrednio przez ludzi, którym dał zwierzchność nad nami, według tego co naucza święty Paweł: Wszelka dusza niechaj będzie poddana wyższym zwierzchnościom; albowiem niemasz zwierzchności jedno od Boga, a które są, od Boga są postanowione; przeto kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu.
Jest wreszcie trzeci rodzaj obowiązków, więcej powiedziałbym osobistych, bo wynikających jakby z dobrowolnego układu między Panem Bogiem a człowiekiem, jak to się dzieje przy ślubach, przy wyborze pewnego stanu, stanowiska, zawodu, urzędu itp. Obowiązki te krępują naszą niezależność nie do tego stopnia, żeby nam wykroczyć przeciw nim miało być niemożliwem, ale iż nie wolno nam tego pod grozą splamienia naszego sumienia i ściągnięcia na siebie odpowiedzialności, — mniejsza o to że przed ludźmi, — ale przedewszystkiem przed Bogiem i Panem naszym wszechmocnym i nieskończonym.
Niestety, jak wiele jest ludzi, co nie chcą poddać się nawet nieuniknionej konieczności, ale wciąż przeciw niej się buntują i szemrają, co we wszystkiem w czem mogą i jak im się podoba lub zachciewa, wyłamują się z pod zależności od Boga, zwierzchności i własnego sumienia; już to dla pożądliwości oczu, to znaczy dla nabycia lub nie utracenia miłego grosza, — już to dla pożądliwości ciała, tj. dla użycia trochę lichej rozkoszy i znikomej przyjemności, lub dla uniknienia lada cierpienia i przykrości, — albo dla pychy żywota, czyli dla zdobycia sobie trochę powodzenia i wywyższenia ziemskiego, lub dla uniknienia lada upokorzenia i zawstydzenia… śmiało odważają się na przekroczenie przykazań Bożych i ludzkich i na lekceważenie różnych swoich, by też najświętszych, a nawet zaprzysiężonych obowiązków.
Zatem, wolność naszą ograniczają dwa te słowa: tego nie mogę i tego mi nie wolno. Ono nie mogę krępuje jednych mniej, innych więcej, w odwrotnym stosunku do tego, im więcej albo mniej darów różni od Pana Boga otrzymali, tak, że np. bogaty, wykształcony, zdolny, na wysokiem stanowisku zostający itd. może więcej niż ubogi, prostak, mało uzdolniony, podrzędne stanowisko zajmujący itd. Z tego jednak bynajmniej nie wynika, jakoby możnym tego świata więcej było wolno, niż maluczkim. Całkiem przeciwnie; bo Mądrość Odwieczna naucza: Mały otrzyma miłosierdzie, ale mocarze mocne męki cierpieć będą; a przed mocarzami osobno jeszcze wymienia tych, co nie podlegają zwierzchności, ale sami innym mogą rozkazywać i mówić o nich; najsroższy sąd będzie tym, którzy są przełożeni. Mimo to jednak wciąż ludziom się zdaje, że cokolwiek kto może, to mu też wolno; a ślepota ta ludzka jest tak powszechna, że Pismo święte mieni być szczęśliwym i wyjątkowo wielkiej chwały godnym tego, który mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył, — źle czynić, a nie uczynił. I sami też widzimy, jak powszechnie się ludzie za tą możnością i połączoną z nią rzekomą wolnością uganiają, jedni drugim jej zazdroszczą, o nią między sobą wojują i kłócą się. Widzimy na własne oczy, jak w tych czasach naszych żądza wolności niczem nie skrępowanej i nie ograniczonej sprawia, że dzieci i podrostki hardo stawiają się rodzicom, a aby się z pod ich jarzma wyzwolić, samowolnie się wynoszą z domu rodzicielskiego, — jak uczniowie po szkołach i warsztatach wyłamują się z pod władzy i czci swoich nauczycieli i majstrów; słudzy panów swoich, poddani urzędników, wierni nawet swoich Biskupów i kapłanów słuchać nie chcą i każde ich upomnienie, a tem więcej skarcenie poczytują za nieusprawiedliwiony zamach na swoją wolność i niezawisłość. Tu i owdzie doszło już do tego, że ludzie przewrotni odzywają się z hasłem: „Nie chcemy nad sobą ni Boga, ni pana:“ jakby wróciły czasy Jeremiaszowe, kiedy Pan Bóg przez Proroka wypominał ludowi Swemu: Złamałeś jarzmo Moje, rozerwałeś związki moje, i mówiłeś: Nie będę służył. Na czem się to skończy? — tu na ziemi i w kraju naszym? i tam po śmierci, w wieczności?…
Niemasz innej rady, jeno potrzeba całem sercem powrócić do zasad i do obyczajów chrześcijańskich. Główną zaś i najważniejszą zasadą chrześcijańską jest ta, że człowiek stworzony jest od Pana Boga, a zatem też do Niego należy i od Niego zależy. Tej prawdy zasadniczej nikt i nic nie zmieni; choćby wszystkie parlamenty ją skasowały i tysiące wieców ludowych i nieludowych, jednomyślnie przeciw niej protestowały: Niebo i ziemia przeminie; a prawda Pańska trwa na wieki. Pokochaj tę prawdę, bo o niej szczególnie mówi Pan Jezus: Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Pokochaj również tę twoją zależność od Pana Boga, pokochaj tę świętą służbę Bożą, o której słusznie Kościół święty mówi: Bogu służyć, to znaczy królować. W szczególności: Boga się bój, a strzeż przykazania Jego; bo to jest wszelki człowiek; czcij ojca i matkę, a szanuj wszelką władzę duchowną i świecką; bo kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu, którzy się sprzeciwają, ci potępienia sobie nabywają. Wreszcie sumiennie spełniaj obowiązki twoje osobiste, to znaczy: czem jesteś, tem bądź jak się należy; jesteś ojcem, bądź dobrym ojcem, — jesteś urzędnikiem, bądź nim należycie — jesteś kupcem, rzemieślnikiem, rolnikiem, panem, sługą — rób co do ciebie należy; bo i tem masz służyć i wysługiwać się Panu Bogu. To wszystko zaś czyń o ile możności z zamiłowaniem, nie tylko z potrzeby… nie tylko dla gniewu, ale też dla sumienia, nie na oko służąc, jakoby ludziom się podobając, ale jako słudzy Chrystusowi, czyniąc wolę Bożą z serca; z dobrą wolą służąc, jako Panu, a nie ludziom. Oto, na czem polega duch uległości prawdziwie chrześcijański. O tego ducha uległości prośmy dla siebie i drugich w tym miesiącu Najsłodsze Serce Pana Jezusa.
za Żywoty Świętych pod redakcją
Piotra Skargi