Stany Zjednoczone od lat utrzymują, że Krym nadal jest częścią Ukrainy. Jednak od czasu inwazji Rosji na Ukrainę, administracja Bidena odmawiała dostarczenia Kijowowi broni potrzebnej do ataku na Półwysep Krymski, który Rosja wykorzystuje jako bazę do przeprowadzania ataków. Teraz ta linia zaczyna mięknąć. Po miesiącach rozmów z ukraińskimi urzędnikami administracja Bidena w końcu zaczyna przyznawać, że Kijów może potrzebować siły do uderzenia, nawet jeśli takie posunięcie zwiększa ryzyko eskalacji
„Przez całą wojnę mówiliśmy, że Krym to Ukraina, a Ukraina ma prawo do obrony swojego suwerennego terytorium w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową” – powiedziała Adrienne Watson, rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Ponadto obawy, że Kreml odpowie przy użyciu taktycznej broni nuklearnej, osłabły, jak twierdzą amerykańscy urzędnicy i eksperci – chociaż ostrzegają, że ryzyko pozostaje.
Nowe myślenie o Krymie – anektowanym nielegalnie przez Rosję w 2014 roku – pokazuje, jak daleko sytuacja zmieniła się od początku wojny, kiedy obawiali się nawet publicznego przyznania, że Stany Zjednoczone dostarczają pociski przeciwlotnicze Stinger dla ukraińskich żołnierzy. Teraz administracja Bidena może pomóc Ukrainie zaatakować półwysep, który prezydent Władimir W. Putin uważa za integralną część Rosji.
Z flotą czarnomorską, główną rosyjską bazą lotniczą, stanowiskami dowodzenia i węzłami logistycznymi wspierającymi rosyjskie operacje na południowej Ukrainie, półwysep stanowi główny punkt w planach bitewnych Kijowa.
Rosyjska opinia publiczna postrzega Krym jako część Rosji, więc uderzenie tam mogłoby umocnić rosyjskie poparcie dla wojny.
za The New York Times