Starsi, mądrzejsi podpowiedzą, uświadomią, pokażą różnicę między dobrem a złem, między nowym a starym.
Zajmuje się w ten sposób czas i umysły młodym ludziom, no choćby rozpoznawaniem, segregowaniem i utożsamianiem się z jedną z 56 rodzajów płci. Ale nawet to co zaproponowało środowisko LGBT+Q i jeszcze wiele innych plusów nie zaspokoiło ambicji, nie wypełnia też pustki w świecie młodych ludzi. Zapragnęli czegoś więcej, czegoś bardziej ekscytującego, jeszcze czegoś mocniejszego!
Nasilające się z każdym dniem niepokojące zjawisko przestępczości wśród nieletnich w Polsce musi wzbudzić niepokój. Codziennie z różnych stron kraju otrzymujemy wiadomości o napaści i pobiciu przez młodych ludzi swoich rówieśników. I to nie ma reguły z którego regionu Polski. Zdarzają się pobicia z różnym skutkiem, nierzadko śmiertelnym.
Jeszcze do niedawna słyszeliśmy o wybrykach młodych, o ich przestępczości chuligańskiej w charakterze niszczenia mienia społecznego, nasilonych głównie za sprawą “strajku kobiet”, gdzie nawoływano do brutalizacji życia codziennego i niszczenia miejsc sakralnych, co się wiązało z profanacja tych miejsc, miejsc świętego kultu religijnego.
Młodzież idąc za swoimi “przewodnikami”, za swoimi “autorytetami” z hasłem przewodnim “Róbta co chceta” zaczęła realizować swoje “ideowe poglądy”.
Zaczęto od niszczenia wszystkiego co związane z normalnością, czyli z ukształtowanymi przez wieki wartościami, stanowiącymi fundament egzystencji narodu, takimi jak wiara, kultura, moralność i poszanowanie wszystkiego co znajduje się w przestrzeni publicznej, w najbliższym otoczeniu. Młodzi niestety przejawiają pewną trudność w wyznawaniu i realizacji tych wartości, bo one oprócz przywilejów niosą za sobą też pewien obowiązek. Obowiązek szanowania i przestrzegania tych wartości, a to już dla części młodych ludzi jakby za duży ciężar do udźwignięcia. Dlatego tak ochoczo ruszono do niszczenia tego co w ich mniemaniu niepotrzebne i trudne i może nawet krępujące ich swobodę, choć powinno być zrozumiałe i potrzebne, ale w ten sposób najlepiej było odrzucić to, co niewygodne.
Odrzucono nawet etyczne wartości, cóż więc pozostało, została próżnia, jednak życie nie lubi pustki, musi być czymś wypełnione, szczególnie dla młodych ludzi, dla których oprócz nauki musi być coś więcej, musi być coś jeszcze, młodzi są ciekawi świata. Zwłaszcza jeśli przedstawia się ten świat jako piękny i wspaniały, pełen lśniących, tęczowych kolorów, świat bez trosk i zmartwień, więc tylko frajer nie poszedł by za tym! Życie bez wiary, bez kościoła katolickiego, bez tych wszystkich krępujących ruchy sakramentów z wiarą i kościołem związanych, jakaż to ulga! Któżby się tu zastanawiał i myślał, że to wszystko zmierza w złym kierunku, bo ta ciekawość, doznania czegoś nowego nie daje spokoju, jest kusząca.
Próbuje się więc zaspokoić tę ciekawość młodego pokolenia, głównie przez rozrywkę organizując “marsze równości”, wtedy jest kolorowo, pięknie, jest inaczej. Organizuje się “kampusy” – nawet Niemcy dadzą pieniądze, można się spotkać, wypowiedzieć, ponarzekać na obecny system i dojść do wniosku, że zmiany są konieczne! Starsi, mądrzejsi podpowiedzą, uświadomią, pokażą różnicę między dobrem a złem, między nowym a starym.
Zajmuje się w ten sposób czas i umysły młodym ludziom, no choćby rozpoznawaniem, segregowaniem i utożsamianiem się z jedną z 56 rodzajów płci. Ale nawet to co zaproponowało środowisko LGBT+Q i jeszcze wiele innych plusów nie zaspokoiło ambicji, nie wypełnia też pustki w świecie młodych ludzi. Zapragnęli czegoś więcej, czegoś bardziej ekscytującego, jeszcze czegoś mocniejszego!. Znaleźli więc ujście dla swoich emocji w zadawaniu cierpienia swoim rówieśnikom i to w atakach zbiorowych, jedna ofiara kilku napastników. Wszystko to podsycane lawiną hejtu, która wylewa się szerokim strumieniem na wszystko co żywe, gdzieś zatracono zdrowy rozsądek. Doszło do tego, że największy polski autorytet, ostoja wiary i największych cnót, w końcu jedyny polski Papież i Święty Jan Paweł II stał się obiektem zaciekłych ataków części może właśnie tych szukających innej drogi życia pomijając wiarę w nauki Jezusa Chrystusa. Może to brak wiary, brak autorytetów doprowadza do tak nikczemnych czynów jak te właśnie:
Ostatnie wydarzenia, 28 luty tego roku Zamość godz 16, samo centrum miasta, monitoring, przystanek autobusowy, mnóstwo ludzi i w takiej scenerii nastolatkowie, kilku 16, 17 lat katują na śmierć swego kolegę. Wszystko nagrywa telefonem ich rówieśnica, szydząc przy tym z maltretowanego.
To nie powinno się wydarzyć, a jednak…
Gdzieś tam w Lubelskiem dwoje 18 latków zabija rodziców chłopaka, tylko dlatego, że byli oni przeciwni jego związkowi z tą dziewczyną. W piątek 17 marca tego roku w Legionowie pod Warszawą… nie, nie będę więcej wymieniał, powiem tylko jeszcze, że znaleziono w Warszawie poszukiwaną 16-letnią dziewczynę, zamordowaną i pozostawioną nad Wisłą pod cienką warstwą ziemi i gałęzi! Wspólniczką morderców tu też była dziewczyna.
Co młodych ludzi popycha, co nimi kieruje by używać siły wobec swoich koleżanek i kolegów, by dokonać tak okrutnych zbrodni? Chęć zaimponowania, wykazania się, nienawiść, zazdrość? – wszystko naraz ? – skąd to okrucieństwo w sercach młodych ludzi? – kto ich tym wypełnił? Przecież mają (chyba) świadomość o cierpieniu osoby, którą maltretują, mają (chyba) świadomość o odpowiedzialności za swoje przestępcze czyny?!
Oto wychowanie bez Boga, oto wychowanie bez celu, oto rezultat obłędnej ideologii w poszukiwaniu tego czego nie ma, rezultat – to zmarnowane życie!
A przecież można inaczej, upust energii, jeśli ktoś ma jej za dużo, można wyzwolić dla wielu pożytecznych celów, poprzez zajęcia sportowe aż do celów charytatywnych, wolontariat. Ale niektórzy mają ciągoty sadystyczne, co z nimi? – ano, żeby nie dochodziło do podobnych tragedii, trzeba ich zebrać i po krótkim szkoleniu wysłać na wojnę na Ukrainę, tak jak to stosują w Rosji.
Tam się spełnią ich marzenia a i oni spełnią się w roli zabijaków, tam będą walczyć z prawdziwym wrogiem, nie z kolegą i to nie w kilku na jednego jak czynią to w Polsce. Ale nie oni nie pojadą, bo to tchórze, być może nakręcani przez te zawistne dziewczęta, bo często one inicjują takie krwawe tragiczne spektakle wyrównując w ten sposób rachunki krzywd.
Na Ukrainie, tam gdzie wojna, młodzież nie ma tego problemu. O wolność o namiastkę tego co ma młodzież w Polsce, chociaż o część tych przywilejów, tam muszą walczyć z bronią w ręku młodzi chłopcy i dziewczęta. Czy tego też chcą tutaj? – myślę, że nie!
Musimy wobec tej zaistniałej sytuacji, wobec wzmożonego zjawiska rosnącej przestępczości młodych zastanowić się dlaczego tak łatwo młodzież ulega tym mrzonkom proponowanym przez środowiska lewicowe, które mają na uwadze tylko dobro jednostki. U nich “Ja” jest najważniejsze, rodzina, zbiorowość schodzą na plan dalszy, a więc rozwija się egoizm, jak widzimy w najgorszej postaci.
Jeśli taki młody człowiek wymknie się spod kontroli rodzicielskiej dogoni go taka właśnie patologia.
Przejmą go, wciąż próbują, różne ideowe organizacje i będzie jeszcze gorzej.
Rola nauczyciela w szkole jest stale ograniczana. Nauczyciel powinien stać ponad uczeniem, nie być równym w stosunku do ucznia. Zgoda, co do praw, ale to nauczyciel naucza i on w tym momencie ma większą wiedzę on tę wiedzę przekazuje, a uczeń powinien ją przyswajać, a często uczeń mądraluje i przeszkadza w lekcji, bezkarnie, bo nauczyciel nie może krytykować za to ucznia. Skarga nauczyciela, czy dyrekcji na ucznia do rodziców, często nie odnosi skutku, ponieważ rodzic broni ucznia, bez względu na jego winę. I stąd wtedy takie obrazki – uczeń zarzuca kosz śmieci na głowę nauczyciela, przy aprobacie i rozbawieniu całej klasy. Powinna w tym być duża rola rodzica, bo szkoła niestety nie wychowa naszej latorośli, jeśli jeszcze nauczyciel będzie miał ograniczony wpływ na ucznia przez odebranie mu prawa do stosowania nawet przymusu wobec krnąbrnego ucznia. Uczeń wtedy się rozzuchwala, a zwłaszcza jeśli tatuś, czy mamusia jest kimś znaczącym, no choćby we władzach samorządowych. Nie raz uczeń straszył nauczyciela swoim ojcem czy matką, bo są “kimś”.
Z takich to środowisk także wyrastają obecni kryminaliści, z tak zwanych “dobrych rodzin”, którym więcej wolno i którzy często unikają kary za jakiś haniebny czyn.
Znamy opowieści sąsiadów jak to, gdzieś w mieszkaniach spółdzielczych dorastająca młodzież zachowuje się zbyt głośno. Tacy nie uszanują nic i nikogo. Będą zarzucać klatki schodowe petami lub wyplują gumę do żucia wprost pod nogi. Będą włączać głośną muzykę wzmocnioną głośnikami i powiedzą, że nie ma ciszy nocnej, im wolno.
A jest przecież paragraf do spraw wykroczeń, który mówi, że zbyt głośna muzyka jest zakłóceniem spokoju także w godz między 6 rano a 10 w nocy.
Gdy się poskarżymy rodzicom na ich głośnych dzieci, jedni powiedzą ok i dzieci będą robić to dalej, drudzy powiedzą wy… tak jak niezapomniana pani Marta Lampart, tak ta sama znana ze strajku kobiet i też będą robić to dalej.
Pozostaje tylko sąd, a sądy wiadomo jakie są.
Młody człowiek przygląda się temu i czuje się bezkarny i wychodzi z domu z przekonaniem, że jest bezkarny i …i czyni dalej zło, tylko już o większym ciężarze gatunkowym.
Musimy wiedzieć jedno: szkoła nie wychowuje dzieci, szkoła uczy dzieci, szkoła nie ma narzędzi, nie ma instrumentów by wychowywać, a dlatego nie ma, bo zrównano nauczyciela z uczniem.
Jakże aktualne jest teraz, a właściwie zawsze, pewne żydowskie powiedzenie, uważane za obraźliwe: “Obyś cudze dzieci uczył !”. Kiedyś jednak dawano sobie radę, trzeba zajrzeć do starych programów, metod, dla dobra tych młodych zagubionych, ale i rozpuszczonych ludzi.
Szkoła powinna jednak nie tylko uczyć, ale i wychowywać, żeby to zrealizować trzeba dać nauczycielom więcej swobody. Dzisiaj, dopiero po latach, większość z nas mogło docenić, że bardziej cenimy tego nauczyciela, który więcej od nas wymagał, który, tak wtedy mogliśmy myśleć, że o coś ciągle się czepiał, wyrywał do tablicy, kazał rozwiązać zadanie, czy karcił za zbyt krótkie wypracowanie. Teraz wiemy, że dzięki takim belfrom, takim zgredom, jesteśmy kimś w życiu, ale wiemy to (choć nie wszyscy) dopiero po latach. Młodemu człowiekowi trzeba to wytłumaczyć, ale tak przekonująco by zrozumiał, że życie polega na ciężkiej pracy i wyrzeczeniach, to nie jest tak jak pokazują celebryci. Mówią wam tak a sami robią inaczej, hipokryci. Życie to nie wiece, zabawy, uliczne marsze, mityngi.
Jeśli zostawimy dzieci, młodzież bez opieki, albo damy w opiekę ideologom, którzy będą roztaczać wizję świata pełnego pięknych kolorów, pomijając obowiązki, pomijając te prawdziwe składniki życia, trud dnia codziennego, codziennie obowiązki i odpowiedzialność za siebie i rodzinę, którą tak często pomija się obiecując młodym nowy świat, jeśli sami o to nie zadbamy, ktoś inny może wyrządzić tym młodym nieodwracalne szkody.
Wcześniej czy później zderzą się z rzeczywistością i wtedy trudno będzie wyjść na prostą, po której będzie można iść przez życie, bo świat by istnieć musi zachować pewne normy, sprawdzone od lat.
To co się dzieje teraz, gdzie wszyscy mogą wszystko, gdzie sądy nie są sądami, gdzie pozwalają deptać godność ludzką, gdzie przestępców puszcza się wolno, gdzie można obrażać bezkarnie, na to patrzą młodzi i oni czynią to samo.
Tak więc już czas by wzrosła kultura debaty publicznej, począwszy od samej góry, czyli od Sejmu i kultury dziennikarskiej z każdej strony, młodzi patrzą i widzą!
Jerzy Rozenek