Te kości rozsypane są w historii bardzo rozpowszechnione. Na przykład taki Juliusz Cezar zasłynął z powiedzenia ‘kości zostały rzucone’, przechodząc Rubikon  (rzeczka we Włoszech) w roku 49 przed naszą erą (czyli przed narodzeniem Chrystusa). Te słowa nie tylko dotyczyły wojny z Pompejuszem o władzę w imperium rzymskim. Te słynne słowa zaznaczają zmianę systemu politycznego z republiki w cesarstwo. Te symboliczne słowa są kwintesencją procesu historycznego. Zmęczone wewnętrznymi sporami Cesarstwo Rzymskie chwiało się od wewnątrz. To tyle w skrócie. Te kości rzucamy do dzisiaj. Jeśli nie wiemy jak postąpić, szarpią nas dylematy, i różne opcje, to wtedy kiedy podejmujemy (szczególnie niełatwą) decyzję, mówimy ‘kości zostały rzucone’. Zdajemy sobie sprawę, z ryzyka takiej decyzji, ale pomimo wszystko musimy wybrać. Juliusz Cezar przekraczając Rubikon, działał wbrew obowiązującemu wtedy prawu rzymskiemu, ale decyzję podjął wraz z  ryzykiem z tym związanym i  zmienił bieg historii świata.

        Właśnie o zmianę biegu historii, nie świata, ale mojego życia mi chodzi. Może nawet nie życia, ale rannego wstawania. Bo tak. Budzę się, czy też właściwie kot mnie budzi, bo zgodnie z jego władczą naturą, już czas, aby sługa (czyli ja) napełnił mu miseczkę. Najpierw czuję, że mnie grzeje w plecki, potem po mnie łazi, a na końcu dotyka łapką mojej twarzy. To już czas. Najwyższy czas. Tylko… Jeśli nie zrobię tego odpowiednio, to wszystkie moje kości się rozsypią w worku mojej skóry, i nie będę nawet mogła dojść do łazienki. Wiem, bo próbowałam wielokrotnie. Wtedy lewe kolano idzie w prawo, a prawe w lewo, lewa stopa odwraca się na wspak, a prawa nie potrafi ustać. Lewy bark zapomniał gdzie się zawisić na obojczyku, a prawa ręka bezładnie kiwa się ruchem wahadłowym. Do tego wszystkiego grzbiet! Ten to się wcale nie chce postawić do pionu, wręcz odmawia niesienia ciężaru ciała. Ale nauczyłam się co robić z tymi rozrzuconymi przez noc kosteczkami. Więc zanim nawet spróbuję nogi spuścić z łóżka, to ćwiczę, Z reguły zajmuje to około 20 minut, zanim wszystkie kostki przypomną sobie gdzie należą i znajdą odpowiednią dziurkę gdzie wskoczyć. Najpierw ćwiczę kolana, wte i wewte, potem stopy, potem grzbiet, potem ramiona, kark, i od nowa do dołu. Potem wszystko razem, i jak już nie słyszę chromotu zardzewiałych kości, to znak, że się dostatecznie naoliwiłam i jestem gotowa wstawać  z łóżka. Jeszcze trzeba sprawdzić, czy jakieś luźne kostki nie telepią się nie nawleczone tam gdzie potrzeba. Kilka korygującyh  ruchów nastawia to co nie podłączone tam gdzie trzeba.

        No i na koniec, ważna rada. Schodzenie ze schodów (z sypialni na piętrze na parter) też wykonuję okrężnie. Schodzę trzy schody tyłem, trzy bokiem, trzy drugim bokiem, i dopiero trzy ostatnie przodem. Już tak uruchomiona najpierw karmię kota, potem nastawiam wodę na kawę, i dopiero potem udaję się do łazienki na poranne ablucje. Po porannej kawie sprawdzam, czy jakaś kosteczka nie wyleciała z odpowiedniego woreczka. Ale to już jest małe piwo, bo w zasadzie wszystkie kości porozrzucane nocą zostały pozbierane i zaczepione tam gdzie trzeba jeszcze w łóżku, po porannym budzeniu przez kota. Takie nastawianie należy powtórzyć kilka razy dziennie, żeby skocznie dojść wieczorem do łóżka.  A z rana od nowa. Ale to dużo lepsze, niż zaczynanie dnia od pigułek.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

MichalinkaToronto@gmail.com                                Toronto, 18 marca, 2023