Wydarzenie, które miało przyczynić się do polepszenia stosunków ukraińsko-żydowskich i być początkiem nowego dialogu, otworzyło tylko dawne rany. W Samborze, mieście w zachodniej Ukrainie, odsłonięto pomnik poświęcony zamordowanym członkom OUN-UPA. Pomnik został zbudowany ze kanadyjskich prywatnych dotacji. O jego powstanie zabiegał ambasador Kanady na Ukrainie, Roman Waszczuk.
Pomnik to wysoki granitowy krzyż, wzniesiony na opuszczonym żydowskim cmentarzu, na terenie, gdzie ponad 1200 Żydów zostało zabitych przez nazistów i ich ukraińskich kolaborantów. Ofiary pochowano w zbiorowych mogiłach. Krzyż upamiętnia 17 ukraińskich nacjonalistów zastrzelonych przez gestapo w 1944 roku (choć część historyków wątpi w to, że oprawcami byli gestapowcy).
Uroczystość odsłonięcia pomnika została zorganizowana przez „Spotkanie ukraińsko-żydowskie”, organizację będącą prywatną inicjatywą kanadyjskiego filantropa o ukraińskich korzeniach, Jamesa Temerty’ego. Podczas ceremonii dokonano też inauguracji przyszłego miejsca pamięci żydowskich ofiar holokaustu w Samborze. Wśród uczestników uroczystości byli zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, metropolita Prawosławnego Kościoła Ukrainy i naczelny rabin Ukrainy, a także przedstawiciele władz miasta i regionu.
Krytycy pomnika mówią, że stawianie krzyża poświęconego UPA – organizacji antysemickiej, która współpracowała z nazistami – na żydowskim cmentarzu to próba przeinaczania historii. „To obraza żydowskich ofiar”, mówi Eduard Doliński, dyrektor Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego. „To stawianie pomnika morderców na grobach ich ofiar”. Obecność kanadyjskich dyplomatów jest tu nie na miejscu. To oburzający przejaw cynizmu, twierdzi Doliński.
Mark Freiman, inicjator budowy pomnika, jest członkiem rady dyrektorów „Spotkania ukraińsko-żydowskiego”. Wcześniej był przewodniczącym Kongresu kanadyjsko-żydowskiego. Jego rodzice byli w około 100-osobowej grupie, która przeżyła masakrę w Samborze. Mówi, że budowa krzyża poświęconego OUN-UPA to „niezbędny kompromis”, który był potrzebny, by w końcu zacząć budować Park Pamięci upamiętniający 1200 Żydów zamordowanych w pierwszy dzień Paschy w 1943 roku. Jego zdaniem nie ma dowodów na to, że 17 ukraińskich nacjonalistów brało udział w działaniach antyżydowskich. W 2000 roku inny ukraińsko-kanadyjki filantrop, Jack Gardner, urodzony w Samborze, starał się o renowację cmentarza i wzniesienie pomnika przedstawiającego gwiazdę Dawida. Spotkało się to ze sprzeciwem miejscowych nacjonalistów, którzy zdewastowali miejsce i postawili trzy 10-metrowe drewniane krzyże w granicach cmentarza. Jeden z nich usunięto, gdy ustalono, że w tym miejscu stanie krzyż granitowy poświęcony OUN-UPA. Dwa pozostałe też mają zniknąć. Granitowy krzyż nie będzie częścią Parku Pamięci.
Doliński uważa, że lepiej było nie budować pomnika. Wybrane rozwiązanie porównuje do „paktu z diabłem”.
Iwan Kaczanowski, ukraiński naukowiec, który wykłada nauki polityczne na University of Ottawa, mówi, że istniał pewien konflikt między OUN-UPA i nazistami, ale egzekucja upowców jest ewenementem, który wykorzystują obecni ukraińscy nacjonaliści. „OUN i UPA były organizacjami radykalnymi, nacjonalistycznymi, półfaszystowskimi”, wyjaśnia Kaczanowski. „OUN chciała stworzenia czystej narodowościowo Ukrainy, bez mniejszości narodowych żydowskich, polskich czy rosyjskich”.