To temat dobrze wszystkim przyjezdnym do Kanady znany. Tłumaczymy jak umiemy, a wychodzi coś innego.
Przed przyjazdem do Kanady pilnie uczyłam się angielskiego. Mój mąż uzyskał azyl polityczny w Austrii i wybrał Kanadę jak kraj swojego osiedlenia, więc wiedziałam, że kiedyś (może za jakieś 10 lat?) komunistyczny rząd polski w końcu mi wyda pozwolenie na wyjazd do męża do Kanady. Mój wyjazd znacznie przyśpieszył ś.p. Stan Haidasz – kanadyjski senator. Pomijając wszystkie szczegóły niełatwego wyjazdu z dziećmi do Kanady, pierwsze zetknięcie z murem angielskiego miałam po wylądowaniu na lotnisku w Montrealu. Za nic nie rozumiałam czarnoskórej celniczki, a ona mnie. Na całe szczęście była obecna tłumaczka, która nie tylko mi pomogła, ale i też udzieliła instrukcji w języku polskim, że za nic nie wolno mi powiedzieć w szczegółach co przywożę. Na przykład nie wolno mi było przyznać się, że wiozę kożuch z Nowego Targu dla jakiegoś dupka, ani pierzynki dla dziecka, ani mąki pytlowej na żur. Tylko rzeczy osobiste –  co nie było trudne do uwierzenia, bo każde z nas miało tylko po jednej walizce. Ach, wszystko sobie na nowo kupimy, ładne i dobrej jakości – myślałam. To było pierwsze zderzenie z tłumaczeniem nie tylko językowym, ale i wyobrażenia.
Męża nie interesowało to, że musimy się obkupić – po prostu nie miał pieniędzy. Dodatkowo był w głębokiej depresji emigracyjnej. Z kim on to się nie zadawał i czego to nie wygadywał! Nawet mnie świeżo przybyłej włosy stawały dęba na głowie. Tak a propos! Przetłumaczcie to powiedzenie ‘włosy stawały na głowie dęba’ Kanadyjczykowi. Takie wyrażenia idiomatyczne są praktycznie nieprzetłumaczalne, można się za to nauczyć je rozumieć, a potem przetłumaczyć ich znaczenie.
Każdy ma takie zderzenia w tłumaczeniu. Razem z kolegą skrzętnie je spisujemy i kiedyś opublikujemy.
Moim pierwszym i ulubionym jest, gdy koleżanka na kursie językowym poprosiła mnie, żebym ‘keep an eye on her backpack’. Dosłownie trzymała oko na jej plecaku, ha, ha, ha. To co miałam sobie to oko wydłubać, żeby je na tym jej plecaku położyć? A to  chodziło o to, aby jej tego plecaka przypilnować – teraz wiem, wtedy nie. Innym to pierwsza wycieczka własnym autem. Przy drodze był napis ‘car pool’. Wiem co to ‘car’ i wiem co to ‘pool’, czy więc ‘car pool’ to samochodowy basen?
Wszelkie recordy bije jednak opowieść koleżanki o jej ciotce. Ciotka była starsza i samotna. Uwielbiała Kanadę, szczególnie jak jej przyznano rentę i mieszkanko, czego nawet w Polsce nie miała. Co miesiąc chodziła do banku po pieniążki i pracownicom banku przynosiła coś w podzięce, a to kwiaty, a to ciasto domowe. Wszyscy ją tam znali i lubili, pomimo tego, że nie znała angielskiego ani w ząb, a pracownice nie znały polskiego to się dogadywali. Z czystej sympatii. Dopiero po jej śmierci moja koleżanka dowiedziała się odwiedzając bank, że ciocia przynosiła w podzięce kartki z napisami ‘Sympathy’.  No cóż, w tym kraju ‘sympathy’ to wyrazy współczucia, najczęściej z powodu śmierci. Dla cioci to były wyrazy sympatii, czyli polskiej życzliwości, dla pracownic banku. Lost in translation? Ależ skąd. Wszyscy rozumieli o co chodzi, pomimo tego że języki nie tłumaczyły się równolegle.

MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 27 sierpnia, 2023