Izraelscy żołnierze wysadzili w ubiegłym tygodniu główny zbiornik zaopatrujący w wodę miasto Rafah na południu Strefy Gazy. Otrzymali na to zgodę bezpośredniego przełożonego, ale nie wyższego dowództwa. Armia sprawdza, czy wojskowi nie złamali prawa międzynarodowego – poinformował w poniedziałek dziennik „Haarec”.

Prowadzone jest wstępne dochodzenie, po którym zapadnie decyzja, czy żandarmeria rozpocznie formalne śledztwo – przekazała gazeta, powołując się na źródła w wojsku. Armia nie skomentowała sprawy.

Jeden z żołnierzy zamieścił w mediach społecznościowych nagranie z wysadzenia zbiornika, dodając, że eksplozja miała „uczcić szabat”. Zbiornik znajdował się w dzielnicy Tel Sultan, na północnym zachodzie miasta. Cywile na tym terenie nie zostali objęci izraelskim nakazem ewakuacji, tak jak większość mieszkańców Rafah.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Położone na południu Strefy Gazy Rafah było do początku maja głównym miejscem schronienia dla gazańskich uchodźców. Ocenia się, że mogło tam przebywać nawet około 1,5 mln z 2,3 mln wszystkich mieszkańców tego terytorium. Po rozpoczęciu izraelskiego natarcia na Rafah większość z tych osób musiała znów uciekać, a duża część miasta pozostaje teraz wyludniona.

Od rozpoczęcia wojny w Strefie Gazy izraelscy żołnierze opublikowali w internecie wiele filmików, postrzeganych jako dowód na działania uderzające w godność palestyńskich cywilów. Spotkało się z oburzeniem na całym świecie – przypomniał „Haarec”.

Międzynarodowa organizacja humanitarna Oxfam ogłosiła w połowie lipca raport, w którym oskarżyła Izrael o „wykorzystywanie wody jako broni”, co ma „śmiertelne konsekwencje”. Wskutek odcinania od zewnętrznych źródeł i niszczenia infrastruktury, dostępność wody w Strefie Gazy spadła o 94 proc., do średnio niecałych pięciu litrów na osobę na dobę. Jest to ilość mniejsza niż jedna trzecia minimum zalecanego w sytuacjach awaryjnych – podkreśliło Oxfam.

PAP