Jan Kowalski: W polityce światowej nie ma miejsca dla dwóch Donaldów

Chociaż Donald Tusk potrafi mijać się z prawdą, to jego zdanie o tym, że w polityce nie ma miejsca dla dwóch Donaldów jest niezmiennie prawdziwe;) Ostatni rok to był jego czas. Teraz znowu nadchodzi czas Donalda Trumpa, a to oznacza koniec Donalda Tuska


Chociaż Donald Tusk potrafi mijać się z prawdą jak kierowca rajdowy z koniem, to jedno jego zdanie jest niezmiennie prawdziwe. Przywołałem je w tytule. Nie wiem, o którym Donaldzie myślał wtedy Tusk, ale nie mylił się😉

Donald Tusk, jako szef Rady Europejskiej, zaatakował nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych już na początku jego kadencji. W styczniu 2017 roku. Nazwał go zagrożeniem dla Europy, egoistą i ksenofobem. Żaden z przywódców europejskich przed nim tego nie zrobił i nie zrobi, bo jest odpowiedzialny za swoje państwo.

Spojrzenie Angeli Merkel, ówczesnej kanclerz Niemiec, na pistolet z palców zrobiony trochę później przez jej pupilka za plecami prezydenta światowego mocarstwa (i gwaranta naszej niepodległości) jest bezcenne. Wydaje się też, że to ona stała za buńczuczną postawą naszego obecnego premiera, a wtedy jej wiernego giermka.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

A drugi Donald?  Donald Trump zrobił jedno, zatrzymał rozpędzoną niemiecką machinę. Rozpędzoną na podbój Europy. Pokazał Niemcom miejsce w szeregu i zapobiegł dokończeniu projektu Nord Stream II, który miał zwieńczyć niemieckie dzieło w oparciu o rosyjskie surowce. Co więcej jako gwaranta bezpieczeństwa Europy Środkowej wskazał Polskę. To od momentu jego elekcji i po sukcesie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, mógł zaistnieć projekt Międzymorza, będący alternatywą dla niemieckiej Mitteleuropy.
Co oznacza niemiecki pomysł dla Polski i państw regionu? To samo co 100 lat temu. Mamy być polem dla niemieckiej ekspansji i rezerwuarem niewykształconej, taniej siły roboczej.  Nie możemy dla Niemiec stanowić zagrożenia konkurencyjnego, a wszelkie innowacyjne projekty mają być realizowane przez Niemców na terenie Niemiec.
W ten niemiecki pomysł doskonale wpasowała się polityka Platformy Obywatelskiej, reprezentowanej przez Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, premiera i ministra spraw zagranicznych. (Na użytek tego tekstu zakładam, że obaj politycy są przekonani o opłacalności tego pomysłu [dla Polski].)

Pierwsze wejście Donalda Trumpa w świat wielkiej polityki uchroniło Prawo i Sprawiedliwość i Polskę przed wymuszeniami ze strony Komisji Europejskiej UE. Dało nam czas na budowę wielkiego państwa. Ten czas został zmarnowany przez chłopięce rozumienie polityki Jarosława Kaczyńskiego. Podjął on próbę zbudowania silnej Polski, biurokratycznej, centralistycznie zarządzanej, na wzór Niemiec … za niemieckie pieniądze. Głupszego pomysłu politycznego dawno w historii Polski nie było.
Wizja państwa Kaczyńskiego była zarazem całkowicie sprzeczna z ideami Donalda Trumpa – największego przyjaciela Polski.

Donald Trump reprezentuje wolną Amerykę, Amerykę chrześcijańskich wartości, Amerykę zbudowaną na surowym korzeniu przez pracowitych i przedsiębiorczych obywateli. Amerykę wolności słowa i działania w oparciu o Konstytucję napisaną przez jej Ojców-Założycieli. Donald Trump reprezentuje wreszcie wszystkie wolnościowe stany, które mimo nagonki WHO i nowej demokratycznej administracji Joe Bidena, nie wprowadziły restrykcji kowidowych.

Polityka Polski pod władzą WHO i zarządem Głównego Inspektora Sanitarnego stała z tą polityką w jaskrawej sprzeczności. Zrobiliśmy dokładnie to samo co bolszewicka Kalifornia i inne „demokratyczne” stany. Polska pod rządem PiS zamknęła państwo, nałożyła na obywateli maski i szczepionkowe restrykcje, zniszczyła mały biznes. Setki pustych miliardów złotych wpompowane w gospodarkę zaowocowały później ogromną inflacją, nazwaną dla zmyłki putinflacją przez Pinokia polskiej polityki (za Joe Bidenem).
Zadajmy zatem pytanie: czy PiS świadomie zwodzi na manowce polskich patriotów chcących tworzyć silne i wolne państwo?

Sami na to odpowiedzcie, patrząc jednak na fakty, a nie na deklaracje. Skoro jednak o dobre intencje podejrzewam nawet Donalda Tuska i Radka Sikorskiego, nie mogę nie zakładać ich u Jarosława Kaczyńskiego. Zatem, Prezes wielkim patriotą jest, ale komunizm odcisnął trwałe piętno na jego myśleniu. Dobrze chce, a wychodzi jak zawsze.
Akurat dobrze się składa. Donald Trump zostanie kolejny raz prezydentem USA, co automatycznie wykluczy z polityki Donalda Tuska. Brak tego ostatniego wpłynie korzystnie na PiS. Brak zagrożenia pozwoli tej partii się rozpaść na część socjalistyczną pod wodzą starych bolszewików i nową, pod innym już szyldem. Wyłoni się nowa siła reprezentująca przedsiębiorczych i wolnych Polaków, tworząca wspólne narodowe dobro zamiast tworzenia fikcyjnych podziałów.
Oby tak się stało.

Jan Azja Kowalski
PS. Do pomysłu pozbawienia wszelkich partii władzy nad Polską jeszcze powrócę

https://abcniepodleglosc.pl/