Pierwszą turę rumuńskich wyborów prezydenckich 24 listopada wygrał – wbrew wszelkim sondażom i badaniom exit poll – z wynikiem 22,95% Călin Georgescu, kandydat niezależny związany z konserwatywno-narodowym i eurosceptycznym Związkiem Jedności Rumunów (AUR). Na drugim miejscu uplasowała się Elena Lasconi, przewodnicząca opozycyjnego, centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR), która zdobyła 19,17% głosów. Na trzecim miejscu był obecny premier i lider postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Marcel Ciolacu (19,15%), który według sondaży miał wygrać.
Călin Georgescu nazywa UE upadłym projektem i krytykuje m.in. decyzję Bukaresztu o przystąpieniu do budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej . Sprzeciwia się globalistom a wojnę na Ukrainie widzi jako prowadzoną w interesie amerykańskich koncernów zbrojeniowych”.
Wyniki Georgescu i Lasconi to skutek narastającej niechęci Rumunów do politycznego establishmentu, zdominowanego przez PSD.
Georgescu jest profesorem na jednym z bukareszteńskich uniwersytetów
Zwycięstwo Georgescu wydaje się obecnie prawdopodobne.