FARMUS: Krucjaty i wojny krzyżowe – dalej przeciwko nam

Symboliczny koniec państwa krzyżackiego wiązany jest z Hołdem Pruskim (1525), kiedy to Albrecht Hohenzollern, ostatni mistrz zakonu krzyżackiego złożył  hołd lenny królowi Zygmuntowi Staremu. Kilka dni wcześniej katolickie Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie – z dominującą religią protestancką. O tym ostatnim mówi się mniej, a także o fakcie, że Zygmunt Stary był wujkiem Albrechta Hohenzollerna. O o tym, że to za sprawą Martina Lutra (tak tego od protestantyzmu) Albrecht Hohenzollern przeszedł na protestantyzm zapoczątkowując nowe pierwsze protestanckie państwo Prusy. Ale wzory, takie jak dyscyplina zakonna, pracowitość, podbój i wykorzystanie ludności lokalnej do posług zostały. Ba! zwielokrotnione przez dyscyplinę pruską dały się we znaki światu – a szczególnie nam Polakom – ze wzmożoną butą i mocą.

Przez lata Krzyżacy spod bitwy pod Grunwaldem (1410), w którym zwycięstwo odniosły siły polskie i sprzymierzone na czele których stał król Władysław Jagiełło, nie byli bezpośrednio łączeni z wyprawami krzyżowymi z początku tysiąclecia zapoczątkowanymi w celu odzyskania Jerozolimy z rąk pogan i ich nawrócenia. Mniej się mówiło o tym, że zakony i duch krucjat (czyli nawracenia pogan na chrześcijaństwo) przeniósł się na północny- wschód Europy. Tak, tak było kilka krucjat na te tereny, i stąd znaleźli się tam Krzyżacy, których oficjalna nazwa to Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (po niemiecku  Orden der Brüder vom Deutschen Hospital Sankt Mariens in Jerusalem).

Wieki minęły, a ślady zostały nie tylko w historii i nie tylko w architekturze. Podobne budowle powstawały wszędzie tam gdzie rycerze krucjat osiedlali się w celu nawracania pogan. Najświetniejszym przykładem jest zamek w Malborku, ale przecież takich zamków i podobnych budowli jest wiele – nie tylko na terenie byłych Prus Królewskich i Wschodnich, na terenach nadbałtyckich, ale i w całej Europie i na Bliskim Wschodzie.
Każdy, kto jeździł trochę po świecie i kraju, wie, że bardzo łatwo rozpoznać, które tereny należały do jakiego zaboru, czy też były pod władaniem których państw, czy zakonów. Widać to także w Jerozolimie, a szczególnie w Akrze (Acca) i innych historycznych miejscach.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Piszę o tym nieprzypadkowo. Chcę pokazać, że pewne wzory nie tylko zachowania, ale i wartości przenikają w nasze życie od wieków – nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy.  Pogardliwa postawa w stosunku do Słowian, i ludów bałtyckich niewątpliwie wzięła swoje korzenie w tamtych czasach krucjat. Co prawda Polacy już od stuleci poganami nie byli (symboliczny chrzest 966), więc trudno było nawracać nawróconych, ale zawsze można było próbować, a na pewno nimi z wyższością dyrygować. I tak nam zostało.
Tak również Amerykanie spostrzegają nas Kanadyjczyków. No niby jesteśmy z tego samego rzutu historycznego, ale to do nas (Kanady) uciekli rojaliści walczący z rewolucją amerykańską (1775-1793). Każdy z nas Kanadoli ma swoją opowieść jak to był widziany i oceniany przez Amerykanów. Niektórzy z nich (Amerykanów) naprawdę myślą, że mieszkamy w igloo! Kiedyś w Karolinie Południowej na promie moje dzieci karmiły mewy, ale im się chipsy skończyły. Pewien starszy Amerykanin podszedł do nich ze swoją torebką i im powiedział, że oni (tzn. Amerykanie) mają mewy przez cały rok i dał im te chipsy. Moje dzieci nie zrozumiały, ale podziękowały, a potem w nieskończoność pytały: – Mama, a co ten pan powiedział? – Trudno mi było im wytłumaczy, że ten pan (zapewne po rejestracji samochodu z Ontario) i tego że mówimy po polsku  (myślał zapewne, że po francusku), był przekonany, że w Ontario akweny są skute lodem przez cały rok, więc nie ma mew.
Megalomania Amerykanów, co jest dalej bardzo widoczne chociażby poprzez obsadzanie stanowisk ambasadorów w Polsce, a potem ich zachowanie, jest dla nas niekończącą się zabawą. No bo proszę. Następny ambasador US z pośpiechem opuszcza Warszawę. Mark Brzeziński, syn Zbigniewa Brzezińskiego, prawnik z wykształcenia i zdecydowany demokrata zapowiedział po zwycięstwie Trumpa i porażce kandydatki jego partii Kamali Harris, że on też rezygnuje. Złożył rezygnację ze stanowiska ambasadora US w Polsce, z dniem kiedy to nowy 47 prezydent Donald Trump przejmie władzę. Dziwne to. Zdawałoby się, że na stanowisko ambasadora jest się nominowanym i odwoływanym. Jeśli o nominacje chodzi, to na powołanie na stanowisko ambasadora, kraj docelowy musi wyrazić zgodę. Podejrzewam, że taka zgoda musi mieć także miejsce  przy odwołaniu i osobistej rezygnacji, bo przecież, ktoś (jakiś inny kandydat na ambasadora) musi być zaakceptowany.

A tu masz! Zrezygnował Mark Brzeziński, i już. Choć to przecież on wspomagał obecną ekipę rządzącą w Polsce. Czy tylko po linii lewacko-liberalnej partii demokratycznej i Kamili Harris?

Nie wiem, i wiedzieć nie będę. Bo nawet jeśli nominat na pozycję Sekretarza Stanu JD Vance wesprze dochodzenie w sprawie ingerencji Amerykanów w wybory w Polsce, to i tak będzie po ptokach, bo rząd Tuska najprawdopodobniej padnie na wiosnę przy próbie przeforsowania ustawy budżetowej. Tak jak i padł rząd francuski premiera Michela Barniera. Mleko się rozlało, grobla przerwana, bo Trump pokonał ze szczętem  lewacko-liberalną Kamalę Harris. Choć, coś z tym upadaniem, to nie taka prosta  sprawa. Popatrzcie jak się ten Trudeau u nas trzyma – wczepił się w skarpę pazurami i za nic się odczepić nie chce. Mówią mu swoi ‘idź’, mówi mu opozycja ‘idź’, mówi mu Trump zostań 51 stanem Ameryki. A ten nie, i nie, i nie. Jak ten chłoptyś tupie nóżką, a my zjeżdżamy pod jego rządami coraz szybciej i coraz głębiej. Teraz nagle przypomniał sobie, że po to, aby przyjmować prawie pół miliona imigrantów  rocznie trzeba mieć zaplecze w postaci służy zdrowotnej, mieszkań, programów asymilacji takich jak nauka języka, itp. A to wszystko kosztuje, a tu ludzie (czytaj podatnicy) coraz biedniejsi. I nagle zmniejsza kwoty nowych imigrantów do Kanady – i to znacznie. A co z ponad 4 milionami, którzy już w Kanadzie na wizach tymczasowych są? Jak to zrobić, żeby wyjechali do siebie? Nad tym głowi się wiele państw, i jak dotychczas uniwersalnych rozwiązań nie ma, ani efektywnych metod wprowadzenia tych rozwiązań w życie.

To co natomiast napawa optymizmem to ogólne przebudzenie obywateli. Przykładem niech będą te opętane wariatki, które na znak protestu (same nie wiedziały przeciwko czemu) latały półgołe w katedrze Notre Dame kilka lat temu. Niektóre z nich zmieniły zdanie, przeprosiły, wytłumaczyły, że nie wiedziały. A najważniejsze, że zrozumiały, że chrześcijańska kultura i historia Francji jest najlepsza, szczególnie dla kobiet. I przebudził się lud francuski jeszcze raz nie pozwolił, aby katedra Notre Dame została odbudowana po pożarze z kwietnia 2015 jako nie wiadomo co. Katedra Notre Dame pozostała katedrę katolicką. Na uroczystość otwarcia po remoncie połączonego z celebrowaną mszą świętą przyjechało wielu przywódców światowych. Kanadę reprezentował premier (katolickiej i głównie francuskojęzycznej) prowincji  Quebec François Legault, Polskę prezydent Andrzej Duda, a Stany pierwsza dama Jill Biden oraz prezydent-elekt Donald Trump. I tu zataczamy koło – gdyby nie krucjaty, nie byłoby katedry Notre Dame, ale też nie byłoby nas.

Alicja Farmus, Toronto, 9 grudnia, 2024