O, akurat przed Świętami Bożego Narodzenia należy przewietrzyć szafy. Tak jak uczyła mnie babcia: dwa razy w roku robi się gruntowne sprzątanie. Babcia dodawała jeszcze i pranie, ale ja już tego nie pamiętam, bo w domu królowała pralka marki Frania z wyżymaczką na korbkę kręconą ręcznie. Potem wprowadziła się wirówka. I wtedy zaczęło się prać na okrągło, i nie potrzeba było robić gruntownego prania dwa razy do roku. Dwa razy w roku to się trzepało dywany na trzepaku, trzepaczką. Kto to jeszcze dzisiaj pamięta co to jest trzepaczka? A to był taki artystycznie pleciony wyrób wiklinowy, którym się waliło ile wlezie w rozwieszone dywany, żeby cały brud i kurz z nich wybić. Babcia mi jeszcze mówiła, że kiedyś dywany kładło się na czystym śniegu i też w nie waliło tą artystyczną wiklinową trzepaczką. Potem na śniegu zostawał brudny kształt dywanu. Ale to chyba było zanim zamieszkał z nami odkurzacz? I pomyśleć tyle fajnych tradycji zostało zapomnianych, bo zakrólowała w domu pralka, wirówka, czy odkurzacz. To tak jak skaczące ciśnienie tętnicze moich znajomych.
Oj, oj, znów miałam wysokie ciśnienie z wieczora.
A skąd wiesz?
Bo mierzyłem z rana – i było niskie, i z wieczora, i było wysokie.
To przestań mierzyć co po chwila, to nie będziesz miała problemu – poradziła roztropnie.
Kiedyś człowiekowi mierzono ciśnienie w gabinecie lekarskim co kilka miesięcy – to i nie miał z ciśnieniem problemu. A dokąd można samemu sobie zmierzyć ciśnienie, to co drugi ma z tym problemy. Trochę tak jak w socjologii zmierzono zależność ilości pożarów od ilości straży pożarnych. No i wyszło co wyszło, że im więcej straży pożarnych tym więcej pożarów. Najlepiej więc zlikwidować straże pożarne. Oczywiście ten fałszywy wniosek został postawiony na opak, bo to ilość pożarów wpływała na ilość straży pożarnych a nie odwrotnie. Oczywiście tę fałszywą konkluzję stosuje się do dzisiaj. Prosty przykład w Kanadzie. Twierdzi się, że duża liczba imigrantów jest korzystna dla kraju. Tak, ale jeśli istniejące zaplecze w postaci mieszkań, opieki medycznej i socjalnej jest ich w stanie przyjąć. A jeśli nie, to cierpią wszyscy, przede wszystkim Kanadyjczycy. W Polsce jest pod tym względem jeszcze gorzej, bo generalnie i opieka medyczna jaki i zasobność społeczeństwa jest mniejsza. A jeśli do tego wpompujemy 5% więcej już roszczeniowych – ale jeszcze nie obywateli, to mamy kryzys gotowy.
No więc robię te porządki, żeby zrobić miejsce na następną partię zbędnych prezentów, które dostanę, a ponieważ jestem z kraju biednego, to i emocjonalnie jestem z wszystkim związana – nawet ze słoikiem na kompot (choć wstyd się przyznać). Moja kuzynka poradziła mi segregować wszystko w pudła. Po jakimś czasie nie wiedziałam jednak zupełnie co w tych pudłach jest? A to jakie to nużące otwierać te pudła, kilkanaście, jedno po drugim, więc zaczęłam je opisywać. Z czasem jednak te opisy się poodklejały i latały sobie luzem po domu. Jak na ten przykład ten pożółkły karteluszek znaleziony na środku mojej sypialni. Co robić? Jedyne wyjście: do pudła i do Value Village. A najlepiej to przybrać manierę minimalistyczną – a to takie modne dzisiaj: im mniej tym lepiej.
A ja już myślałam, że to mój Anioł Stróż mi przesłał wiadomość o nadchodzącym Dzieciątku! Może i przysłał? Trzeba zrobić miejsce dla Dzieciątka, ale nie tylko w klamotach, ale przede wszystkim w uporządkowaniu myśli, uczuć i w sercu.
Udanej Wigilii, i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Michalinka, 15 grudnia, 2024