Niestety, po Świętach Bożego Narodzenia i po Nowym Roku wracamy do tego świata, który zostawiliśmy na krótką przerwę. Ale tak naprawdę to niewiele się w tym świecie zmieniło. Dobrze, jeśli udało nam się rozwiązać chociaż jeden spór. Ale też chyba nie, bo u pana Tadeusza (teraz jest tak modnie mówić Tadeusza, już nie Teda, zamiast tak jak kiedyś u pana Tadzia, albo Tadka), szwagier znów wyjechał przy stole wigilijnym z jakimiś rewelacjami prosto z Onetu. A pan Tadeusz tego nie ścierpiał i mu zaaplikował kontrą z Gazety Polskiej. A czyż nie o to chodziło? O prowokację, żeby zagiąć przeciwnika, zdołować go i poniżyć.
Kiedyś poradziłam kuzynce, żeby na takie zaczepki nie odpowiadać, bo to nie o merytoryczną odpowiedź przecież chodzi, ale o prowokację i nieżyczliwą zaczepkę, odpowiedziała zdziwionym: – Naprawdę? – i spróbowała. Podziałało, bo zaczepiający szwagier nie tego się spodziewał, tylko kłótni, w której ją ponownie zdołuje, i pokaże gdzie raki (w tym przypadku baby) zimują. A tak nie miał się nad kim wyżywać, to już z rozpaczy wyżył się na bogu duch winnej teściowej, co się dla niego źle skończyło.
Ale co zrobisz jak masz takich w rodzinie? Zawsze możesz się wycofać i pojechać na narty, tylko wtedy, tracisz szansę na spotkanie rodzinne.. A takich spotkań, jak wszyscy wiemy jest coraz mniej. Lepiej więc przygotować obezwładniającą strategię i ją taktycznie zastosować. I przyjąć, że nieżyczliwi zostaną nieżyczliwymi, wredni wrednymi, a skąpi skąpymi.
Ale przecież te całe świąteczne zachody nie są o tych, w końcu – nielicznych, ale o fundamentach naszej kultury chrześcijańskiej, o naszych tradycjach, o naszej historii. Jednym słowem o nas samych. To bardzo ważne, żeby wiedzieć kim się jest i dlaczego. Nawet jeśli w tę tradycję jest wpisany taki nieżyczliwy typ. A nasza próba, to nie dać się do złego sprowokować. Jesteśmy przecież ciągle testowani, nie tylko w naszej wierze, ale i nieustannie prowokowani do grzechu przez demony.
Podobnie jest w skali makro, w świecie. Z niesamowitym oburzeniem obejrzałam filmik w Internecie o celebrujących Syryjczykach w Vancouver z okazji upadku Bashara al-Assada w Syrii.
Wiemy, coś o tym, bo często gęsto czekaliśmy na upadek oprawcy, sprzedawczyka interesów narodowych, czy nieudolnego polityka. Tak, tak coś to powinno nam przypominać. To co mnie całkowicie zniesmaczyło w proteście Syryjczyków z Vancouver to skandowane za tubą okrzyki: śmierć Kanadzie, śmierć Stanom, śmierć Izraelowi.
Ludzie! To My otwieramy serca, a przede wszystkim kasę, żeby tym nieborakom pomóc, a oni życzą nam śmierci? To my przez kilka milionów tymczasowych, nieudokumentowanych, niezdecydowanych, którym należy się opieka zdrowotna, mieszkanie, zapomoga, różne programy asymilacji, itp, ponosimy ciężar pomocy przez wydłużające się kolejki do serwisów medycznych, brak mieszkań i ogólnie kasy na wszystko inne, a oni życzą nam śmierci? Opamiętajcie się, póki jeszcze czas (ta odezwa jest do nas) – i nie wybierajcie polityków, którzy nie mają przede wszystkim interesu Kanadyjczyków i Kanady w swoim programie.
Owszem pomagać trzeba, ale nie naszym kosztem, i nie za zapłatę w postaci życzenia nam śmierci – bo hasło ‘śmierć Kanadzie’, jest bardzo agresywne. Ach, i przestańcie liczyć na to, że tylko dlatego, że naszą wartością jest tolerancją, dzielenie się i pomoc, podobnymi wartościami zostaniemy uhonorowani za nasz wysiłek.
Często zapłatą jest zamierzony i strategiczny krok w kierunku cichego i podstępnego zniszczenia nas. Przejrzyjmy póki nie jest za późno. Jarmarki bożonarodzeniowe tak popularne w ostatnich latach stały się celem antychrześcijańskich manifestacji, nie tylko w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Do Polski jeszcze te ataki nie dotarły, a może po prostu zabroniono je nagłaśniać? Nie łudźmy się jednak, ten los nas nie ominie. Wjechanie samochodem w tłum kupujących na takim jarmarku w Magdeburgu jest skrajnym przykładem nienawiści do chrześcijan i ich świąt Bożego Narodzenia. Skrajnym. Zabito pięć osób – chrześcijan. Są dziesiątki rannych, w tym 9-letnie dziecko. Dla tego dziecko i jego rodziców, już nie będzie Świąt Bożego Narodzenia. Nigdy. Przecież to o to chodziło.
A czym są tłumne naloty, wrzaski, i modlitwy muzułmańskie z biciem czołem w ziemię na takich jarmarkach bożonarodzeniowych? Spróbujcie zakłócać w taki sposób inne, niż chrześcijańskie święta. To tak jak flaga tęczowa co i raz rozwieszana na pomniku św. Jana Pawła II-go przed polską kasą kredytową na Roncesvalles. Ciekawe dlaczego tej flagi nie rozwieszają przed meczetem, albo synagogą? Boją się, bo to tchórze, którzy biją tylko słabych. Gdyby zbezcześcili meczet, to pewnie by z życiem nie uszli. Zwalanie gejów i lesbijek z dachów domów w ich krajach to normalka. Jeśli chodzi o synagogi to gdyby zbezcześcili flagą tęczową synagogę to pewnie by z więzienia długo nie wyszli. Więc? Zostają chrześcijanie. Najlepiej bezbronni seniorzy uczęszczający wcześnie rano na mszę świętą.
I kto nas obroni? Policja, która musi być politycznie poprawna, czyli głucha i ślepa na chuligaństwo w stosunku do starszych chrześcijan? O! Nam wolno pluć w twarz. No skoro można opluwać polskiego ambasadora w Tel Awiwie, to co dopiero seniorów w Toronto. Czyżby pozwolenie szło z góry? Z jakiej?
Przypomnijmy, że jarmarki bożonarodzeniowe to chyba ostatni dozwolona forma celebracji chrześcijańskiej w przestrzeni publicznej (poza domem, kościołem i organizacjami chrześcijańskimi). Po wojnie z krzyżem, należy zastraszyć nas i zniechęcić do pokazywania swojej wiary. Inni mogą się swoimi religiami i zwyczajami szczycić i się nimi obnosić, ale my nie. Choć jarmarki w tym roku były zabezpieczone i obstawione, to ludzie i tak i tak boją się w nich uczestniczyć. Słynne stały się pale zabezpieczające wjazd – nazwano je bramki Merkel. A ta co? Poczuwa się w jakimkolwiek stopniu do odpowiedzialności? Ależ skądże!. W niedawno wydanej biografii ‘Wolność’ jest niewiele o złych wyborach i odpowiedzialności. Kto lubi czytać autobiografie narcyzów, to polecam. Autobiografia Merkel już jest przetłumaczona na polski. Przecież to o to chodzi, byśmy obchodzili nasze święta poza przestrzenią publiczną, np w domu, a najlepiej wcale.
Znacie to? Bo ja doskonale pamiętam. Boże Narodzenie i choinka były w domu i w kościele, ale nie w szkole. Zaraz po przyjeździe do Kanady, nie mogłam uwierzyć, że w sklepie Canadian Tire jest tyle różności związanych z Bożym Narodzeniem. Wtedy jeszcze termin Merry Chrismas nie był niepoprawny politycznie. Dopiero potem zastąpiono go jakimś nic nie znaczącym zbitkiem ‘Seasons Greetings’ co znaczy tyle co życzenia świąteczne, ale nie wolno powiedzieć jakie.
I tak to się rozlewa. Byłam przed świętami ze znajomymi z Polski w Royal Ontario Museum. I tu także, ani śladu Bożego Narodzenia. Nawet choinki nie udało nam się znaleźć. A przecież to jest ‘royal’ czyli królewskie muzeum, czyli o określonej tradycji (nie komunistycznej). I to ja jako podatnik za nie płacę, bo ponad 20% budżetu jest pokryte z puli podatników. A jednak można i tak – skasować choinkę, choć nikt mnie nie pytał. Może to przed nadchodzącą wystawą ‘Auschwitz. Not far away. Not long ago’? (Auschwitz. Nie tak daleko. Nie tak dawno). Wystawa będzie miała miejsce w muzeum od 10 stycznia 2025 do 1 -go września 2025.
No cóż doczekaliśmy czasów, że nawet choinka jest niepoprawna politycznie. Chyba tylko dlatego, że po angielsku jest określana przymiotnikiem ‘Christmas’ tree. Wszystko inne co nie jest związane z chrześcijaństwem jest poprawne politycznie, ale choinka nie. Doznałam tego osobiście pracujące w rządzie Ontario, kiedy to poproszono mnie, aby zdjąć z mojego biura małą choinkę. Było to za czasów rządów w Ontario NDP (partii o lewicowym skłonie sarkastycznie nazywanej nie New Democratic Party, a Non-Democratic Party. Premierem Ontario był wtedy Bob Rae, 1990-1995).
Walka z choinkami skończyła się zwycięstwem choinki, bo mamy ją dalej przed ratuszem (Nathan Phillip Square), na placu Yonge Dundas, pozostała w gmachach sądów, w szpitalach. Tylko muzeum ROM (Royal Ontario Museum) skasowało choinkę. Ciekawe dlaczego?
Czyż nie przypomina to finansowania z podatników w Polsce instytucji, które zieją jadem w stosunku do nas? Nareszcie ktoś protestuje. Przy protestach przy zapalaniu w polskim Sejmie świec chanukowych przed portretem twórcy Szabat Lubavicz trąbi się o naszym niby to ‘antysemityzmie’. Ale to przecież jest akt antypolonizmu: jedna grup etniczna rości sobie prawo do obecności na łamach polskiego parlamentu, a ten parlament (narodowy) się na to zgadza.
A co z innymi grupami? Tak długo jak nie będziemy pamiętać o naszej narodowej tolerancji w stosunku nie tylko do Żydów, ale i do Romów, prawosławnych, Rosjan, Ukraińców, Olędrów. Arian, Tatarów, ewangelików. Wybieranie jednej grupy etnicznej po to, aby była obecna w polskim parlamencie nie jest w porządku w stosunku do tych wszystkich innych, dla których nie ma miejsca, ani w stosunku do nas.
Tak się pisze zwichrowaną antypolską historię Więc tak: ostatnie publiczne miejsce związane z Bożym Narodzeniem – komercyjne jarmarki bożonarodzeniowe, w krajach o fundamentalnych wartościach chrześcijańskich, muszą być strzeżone (i są), ale mimo tego jak powstaje luka, jest natychmiast wykorzystana na morderstwo wielu chrześcijan uczestników takiego bożonarodzeniowego jarmarku. I potem kanclerz Scholz butnie brzmi, że nie damy się zastraszyć i nie damy się podzielić. Ale najpierw odgórnie pozwala się na zastraszenia i podziały, a potem nie bierze za to odpowiedzialności.
No i dalej jedziemy po lodzie. To już nie tylko Kanada ma zostać 51 stanem Stanów (zgodnie z tym co proponuje prezydent-elekt Trump), ale Grenlandia ma przejść z administracyjnej zależności od Danii pod Stany, a także kanał Panamski. A pewne elementy są nie do ruszenia, jak na przykład nasz czołowy narcyz. Niewątpliwie rok 2025 będzie brzemienny w przetasowania lokalne, ale i globalne. – wszędzie o tym pełno, we wszystkich kanałach przekazu. Co nam pozostało? Mocno trzymać się saneczek.
Dodatek z ostatniej chwili.
Już po złożeniu felietonu do naczelnego, gruchnęła wieść, że nasz rodzimy narcyz Justin Trudeau zapowiedział rezygnację z przywództwa partii liberalnej, a tym samym z pozycji premiera Kanady. Ale… U niego zawsze są ale, pozostanie premierem przynajmniej do 24 marca, bo dopiero wtedy parlament kanadyjski wznowi obrady. Nie wiadomo, kto będzie wybrany nowym liderem liberałów Kanadzie, ale ktokolwiek to nie będzie, to trudno mu będzie wyciągnąć partię z rekordowo niskiego poziomu popularności – mniej niż 16% – takie zadanie na porażkę. Więc tak jak przewidywaliśmy, zaczęło się sypać po wyborze Trumpa. Upadek kanclerza Szolca w Niemczech i przedterminowe wybory to tylko jaskółka. Z niecierpliwością czekamy na następnych, bo przecież gorzej już nie może być.
Pan Trudeau zapewne wkrótce napisze pamiętnik, podobnie jak była kanclerz Niemiec Angela Merkel. Idę o zakład, że i w pamiętnikach Trudeau mało będzie o własnych błędach, za to dużo
o cudzych. Tak to już ci narcyzi mają, że ich odbicie jest zawsze zachwycające – dla nich.
Alicja Farmus,
Toronto, 3 stycznia, 2025