Poniedziałek, 21-go października, dzień po przylocie. Jest wcześnie rano, koło 5-tej. Jetlag nie pozwala mi spać – porządkuję dokumenty i wypełniam formy na wymianę kart medycznych; jesteśmy umówieni w biurze Service Ontario na 8-mą rano.
Rok temu, przed wyjazdem, odkryliśmy, że oprócz standardowej tolerancji, ze strony rządu, na półroczną nieobecność (minus jeden dzień), Ontario pozwala też na zadeklarowanie rocznej, lub 2-letniej nieobecności w prowincji. Wypełniliśmy wtedy i złożyliśmy stosowny druk. Wszystko zostało zaklepane bez zbędnych pytań. Mój niepokój, że przecież nasz bilet powrotny opiewał na trzynaście miesięcy, skwitowano stwierdzeniem, że lekkie spóźnienie nie stanowi problemu. To pozwolenie na dłuższy wyjazd, okazało się być jednak opatrzone małym hakiem. Zabrano bowiem nasze karty OHIP, w zamian przysyłając nam nowe, z terminem ważności na ten cały rok, gdy nas tu nie będzie. Hak polega na tym (moja interpretacja), że każde opóźnienie jest widoczne jak na dłoni i taki delikwent momentalnie staje przed faktem, że z dniem powrotu nie ma ubezpieczenia medycznego w Ontario.
No i stoimy przed okienkiem z wypełnionymi formularzami. Pani ogląda wszystko i nagle okazuje się, że jednak jest problem. Powrót z przedłużonego powyżej pół roku pobytu poza Kanadą, jest traktowany jako nowa aplikacja i nie przysługuje nam ubezpieczenie tymczasowe, jak w przypadku np. wymiany nieaktualnej karty. Kiedyś taki okres oczekiwania wynosił trzy miesiące, ale w czasie Covid skrócono go, wymagając „jedynie” dowodu zamieszkania w Ontario. Ten dowód zamieszkania to np. dowód zapłacenia rachunku za gaz, ale wystawiony po terminie powrotu – istnieje lista uznawanych dokumentów.
No i wychodzimy z biura z kwitkiem.
Przezornie zakupiliśmy trzy dni ubezpieczenia w AXA, aby mieć jakieś tam zabezpieczenie, gdybyśmy mieli jakiś wielki problem. Teraz widzimy, że ten stan medycznego zawieszenia w próżni może potrwać nawet dużo więcej niż trzy dni.

Dziesięć lat temu, wzruszyłbym ramionami, myśląc przy okazji coś niemiłego o administracji rządowej. Dziesięć lat później, po prostu się martwimy. Rozumiem, że muszą się bronić przed różnego rodzaju oszustwami, ale system stawia wieloletniego mieszkańca i obywatela Kanady w sytuacji podobnej, a może gorszej niż nowego emigranta. Są też niepoprawne myśli, czy aby takie zachłanne ograniczanie naszej możliwości poruszania się po świecie bierze się tylko z chęci upewnienia się, że nasze ciężko przecież wypracowane emerytury nie będą wydane nigdzie indziej, czy to coś więcej? Czy aby geny „zielonego ładu” i całego modelu sterowania społeczeństwami, od czasu Covida płynące jawnie z Davos, nie są zakorzenione w strukturach rządzenia głębiej niż się nam może wydawać?
Póki co, wracamy do domu i wertujemy wszystkie dowody opłat stałych, te on-line i te na papierze. Wychodzi na to, że za dzień, dwa możemy otrzymać jakieś rachunki, które mogą wydać się wystarczające. Przy okazji spędzam 3 godziny czyszcząc głowicę drukarki, która nie używana przez ponad rok, albo nie drukuje niczego, albo w kolorach przypadkowych.
Mamy trochę szczęścia, bo przychodzi rachunek z Master Card z Canadian Tire oraz zestawienie opłat podatkowych. Mamy też do odnowienia rejestrację naszej Hondy. Zamawiamy kolejną wizytę na trzy dni później, w środę.
Pani (inna) przy okienku długo kartkuje te nasze dowody.
Mamy co prawda rachunki pochodzące z naszego (ponoć) domu, ale rząd chciałby, aby było wiadome, że my tam trochę mieszkamy (Jak udowodnić mieszkanie w domu przez 33 lata?). czyli taki dowód zapłaty powinien mieć datę miesiąca albo więcej po naszym przyjeździe! Ratuje nas nasza Honda zarejestrowana od piętnastu lat pod tym samym adresem i pani stwierdza, że może to uznać za wystarczający dowód na to, że jednak mamy tutaj własny dach nad głową. Hurra! Wychodzimy z ubezpieczeniem w garści.

***

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ursus kupili Ukraińcy. Takie hasło przewija się w Internecie. Strona „Farmer.pl” identyfikuje kilka nazwisk i nazwę spółki, która stoi za transakcją. Jest to ponoć firma M.I. Crow.  Nie posiada strony internetowej, ani żadnego konta w mediach socjalnych, została założona 1 lipca 2024 r., a jej kapitał zakładowy to 50 tys. zł.
Transakcja opiewała ponoć na 74 miliony złotych.
Historia Ursusa sięga aż 1893 r. W 1923 r. rozpoczęli seryjną produkcję pierwszych polskich ciągników rolniczych. Dzisiaj z niegdysiejszej 800 osobowej załogi pozostało 81 osób, ale te też się martwią, co z nimi będzie?
Ukraińskim współwłaścicielem M.I. Crow jest kijowski przedsiębiorca – Oleg Krot.

Jest podobnie jak w przypadku „Solaris”. Rząd polski, tak ten jak i poprzedni, nie wydaje się być zainteresowanym istnieniem jakiegokolwiek przemysłu transportowego. Solaris kupili Hiszpanie. Pozostałości Ursusa Ukraińcy. Spółka upadła już w 2021. PiS miał więc też sporo czasu.
Przemysł transportowy chyba się nie opłaca. Państwo niemieckie zapewne dopłaca do tych BMW i mercedesów, którymi się jeździ tu i tam. Polski rząd, biorąc pod uwagę często występującą nierentowność naszych spółek skarbu państwa widocznie nie chce być aż tak lekkomyślny.
Komentarze w mediach społecznościowych są jednak gorzko-kwaśne: Polskie “srebra rodowe” sprzedano z cenie złomu…
Ale przypadek sprzedaży Ursusa jest tylko jednym z wielu transakcji z udziałem ukraińskich businessmanów.
Według strony Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, w połowie poprzedniego roku, w Polsce działało 28 801 spółek z różną formą udziału ukraińskiego kapitału lub osób fizycznych. Z tego np. 12 000 w województwie mazowieckim i prawie dziesięć tysięcy w samej Warszawie, prawie trzy tysiące we Wrocławiu a ponad dwa tysiące w samym Krakowie. Dla porównania, w Polsce zarejestrowanych jest ogółem ponad 2 miliony przedsiębiorstw.

***

W międzyczasie, pani Gronkiewicz Waltz została europosłanką w Parlamencie Europejskim. A stało się to za sprawą powodzi na Dolnym Śląsku. Premier powołał Marcina Kierwińskiego na stanowisko pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi. Europoseł zwolnił swoje miejsce i pani Gronkiewicz Waltz, jako druga na liście wyborczej do PE wskoczyła na jego miejsce. Wygląda na to, że wszyscy są zadowoleni, a nowa europosłanka jest pełna energii i gotowa do pracy. Tylko euronauci nie całkiem się zgadzają, wytykając jej palcami warszawską reprywatyzację. Niektórzy drapią się też w głowę i zastanawiają nad tym, skąd wzięło się 94 tysiące warszawiaków, którzy na nią zagłosowali?

***

Warszawskie Muzeum Narodowe zorganizowało wystawę dzieł Józefa Chełmońskiego pokazując 119 obrazów jego pędzla. W chwili, gdy drukowany jest ten dziennik, okazuje się, że wystawa cieszyła się olbrzymim powodzeniem i okres ekspozycji przedłużono o dwa tygodnie. Odwiedziło ją ponad 150 tysięcy osób. Najważniejszym dziełem na wystawie jest „Wieczór letni”. Obraz ostatni raz prezentowany był publicznie w 1890 r. na wystawie w warszawskiej Zachęcie, a przez ponad wiek uznawano go za zaginiony.
Muzeum kupiło go na aukcji za ponad 4 mln złotych. Namalowany w tym samym okresie czasu co słynne „Babie Lato”, uznawany jest za jedno z najlepszych dzieł Chełmońskiego. Nie dotarłem do informacji, kto był jego poprzednim właścicielem.

***

Chyba dobrze jest mieć swoją listę. Dodaje to powagi i sprawia wrażenie planowej działalności. Listę obietnic ma sam pan Premier i pewno odfajkowuje na niej swe dokonania. Okazuje się, że swoją listę ma także pan Sienkiewicz. Ważna, choć raczej nie napawa entuzjazmem. Dowiedziałem się o niej za sprawą dość dramatycznego maila od Ordo Iuris a dotyczącego ich uczelni, Collegium Intermarum. której istnienie jest poważnie zagrożone. Uczelnia powstała 29 kwietnia 2021 r., z założenia jako uczelnia odpłatna, która mogłaby wykształcić kilka-kilkanaście osób rocznie w indywidualnym toku studiów. Wzorowano się tu na modelach anglosaskich mając za cel kształcenie prawicowych elit, kładąc równocześnie nacisk na umiędzynarodowienie toku studiów. Być może nabór jest mały, bo większość szkół obok, nauczanie jest bezpłatne. Ale nawet tych kilka czy kilkanaście osób wykształconych rocznie, tyle, że bez jedynie słusznego prania mózgu, uznane chyba zostało za poważne zagrożenie systemowe, bo uczelnia znalazła się na liście pana Sienkiewicza. Trudności to np. odbieranie dofinansowania czy problemy z wynajmem lokalu.
Sama lista identyfikuje ponoć podmioty, otrzymujące w ostatnich latach środki finansowe od Państwa. Poniżej zamieszczam pełną listę organizacji wymienionych na liście Sienkiewicza na stronie PCh24:
Centrum Ochrony Praw Chrześcijan
Fundacja Mocni w Duchu
Stowarzyszenie Obrońca Wiary (Fidei Defensor)
Caritas Polska
Towarzystwo Salezjańskie
Ruch Odnowy w Duchu Świętym
Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia
Stowarzyszenie KoLiber
Fundacja Narodowego Dnia Życia
Fundacja Strażnik Pamięci
Stowarzyszenie Wielki Kraków im. Juliusza Lea
Fundacja Altum
Fundacja dla Przyszłości Teologii
Fundacja św. Benedykta
Fundacja św. Cyryla i Metodego
Fundacja Arka Noego
Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich
Diakonia Ruchu Światło-Życie
Ośrodek wychowawczy Księży Orionistów
Gliwicka Szkoła Nowej Ewangelizacji
Fundacja Społeczności Chrześcijańskiej Pasja
Telewizja Republika
Tygodnik Do Rzeczy
Tygodnik Sieci
Fundacja Smoleńsk 2010
Czasopismo Magna Polonia
Polska Kompania Teatralna;
Portal tetrologia.info
Kwartalnik „Fronda Lux”;Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów „KSF Niepokalana”;
Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci
Festiwal Losy Polaków
Międzynarodowy Festiwal Filmów Maksymiliany
Stowarzyszenie Scena Kultury
Fundacja „Kreatywna Rodzina”
Fundacja Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo luris
Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi (wydawca PCh24.pl)
Konfederacja Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej
Fundacja Ośrodek Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego
Fundacja na Rzecz Rzetelnej Debaty Publicznej;
Collegium Intermarium
Fundacja Edukacja do Wartości
Fundacja Konfederacja Kobiet RP
Fundacja Pomocy Ofiarom Błędów Medycznych
Fundacja Ordo Medicus
Fundacja na Rzecz Wspierania Rodzicielstwa Rodzina Blisko
Firma City Poster
Tygodnik „Solidarność”, Życie”, „Nowy Swiat”
Firma New Ideas
Fundacja Republikańska
Stowarzyszenie Republikanie

O cóż w tym chodzi? Wszystkie te instytucje mają wspólny mianownik, bo odznaczają się podobnymi wektorami działań:
– w taki czy inny sposób służą szeroko zrozumianej prawicy
– propagują wartości chrześcijańskie i działalność podług etyki chrześcijańskiej
– wspierają tradycyjną rodzinę jako miejsce wychowania przyszłych pokoleń
– działają na rzecz pogłębiania patriotyzmu, jednego z fundamentów istnienia państwa i narodu polskiego
– bronią pryncypiów państwa prawa
Ponieważ dotychczas, te instytucje, w taki czy inny sposób korzystały z dotacji budżetowych, należy te środki finansowe odciąć używając dostępnych sposobów, najlepiej mających pozory legalności i obiektywności.
Liderów należy zniechęcić albo zgnębić, aby nie mieli ani ochoty, ani energii, ani środków na jakiekolwiek naganne działania w przyszłości.

Leszek Dacko