W niedzielę 23 lutego Niemcy wybrali Bundestag 21. kadencji. Pierwsze prognozy instytutu Infratest dimap wskazują na wygraną chadecji CDU/CSU, na którą głosowało około 29 proc. wyborców.

Historyczną porażkę odniosła socjaldemokratyczna SPD – partia obecnego kanclerza Olafa Scholza. Głosowało na nią około 16 proc. wyborców. Cztery lata temu SPD wygrała wybory, zdobywając wtedy 25,7 proc. głosów. W reakcji na wynik wyborów Scholz mówił o „gorzkiej porażce wyborczej”. Przyznał jednak, że jest to wynik, który socjaldemokraci muszą przyjąć i iść do przodu. Pogratulował zwycięstwa Friedrichowi Merzowi i podziękował za zaufanie, jakim obdarzono go jako dziewiątego szefa rządu Niemiec. Zapowiedział, że do końca będzie pełnił swoje obowiązki kanclerskie. Jednocześnie dał jasno do zrozumienia, że ponosi odpowiedzialność za wynik wyborów.

Historyczny wynik osiągnęła Alternatywa dla Niemiec (AfD) – partia obserwowana przez niemiecki kontrwywiad i klasyfikowana jako częściowo skrajnie prawicowa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Partia zdobyła według wstępnych wyników około 20 procent, podwajając niemal swój wynik sprzed czterech lat. – Przede wszystkim należy zauważyć, że jest to dla nas historyczny sukces – powiedziała liderka partii AfD Alice Weidel. Zgodnie z prognozami, AfD została drugą najsilniejszą partią w Bundestagu. – Podwoiliśmy nasz udział w głosach i znacznie przekroczyliśmy wynik ostatnich wyborów federalnych – stwierdziła Weidel. Wyraziła otwartość na negocjacje koalicyjne z CDU/CSU. Jednak kandydat CDU na kanclerza Merz już wcześniej wykluczył koalicję ze skrajnie prawicową partią.

Wcześniej, zapytana o chadecję Weidel powiedziała: – Będziemy kontynuować naszą konstruktywną pracę opozycyjną, tak jak robiliśmy to od 2017 roku.

Nawiązując do wcześniejszego oświadczenia byłego lidera partii Alexandra Gaulanda, stwierdziła zaś, że AfD „będzie polować na innych, aby tworzyli rozsądną politykę dla naszego kraju”. Gauland, wówczas czołowy kandydat AfD, powiedział w 2017 roku w wieczór wyborów do Bundestagu w kierunku przyszłego rządu Niemiec: – Może ubierać się ciepło. Będziemy na nich polować.

 

Dotychczasowy koalicjant ustępującego rządu Olafa Scholza, partia Zielonych uzyskała według wstępnych wyników około 13 proc. głosów. W wyborach cztery lata temu miała jeszcze 14,8 proc. Pomimo strat kandydat tej partii na kanclerza Robert Habeck jest zadowolony. Jak powiedział, partia wydostała się z dołka poniżej 10 procent w sondażach. – To nie było oczywiste – stwierdził Habeck. Jak dodał, „chciałby więcej” i „marzył o więcej”.

W niedzielnych wyborach parlamentarnych dobrze wypadła partia Lewica, na którą głosowało około 8,5 proc. wyborców, o 3,6 punktu procentowego więcej niż w wyborach w 2021 roku. Wybory do niemieckiego Bundestagu były przyspieszone. Miały odbyć się dopiero we wrześniu br., ale po rozpadzie trójpartyjnej koalicji SPD, Zielonych i FDP było konieczne ich przyspieszenie.

W głosowaniu wzięła udział rekordowa liczba uprawnionych do głosowania – aż 84 proc.

Za Deutsche Welle