Wojciech Antczak: ANGIELSKI JAKO DRUGI JĘZYK (5)

0
I wcale nie dlatego, że ona mogła także wysiąść na następnej stacji i niby to przypadkiem spotkaliby się, być może, nawet w tym samym...

Wojciech Antczak: ANGIELSKI JAKO DRUGI JĘZYK (4)

0
        - Mi noł inglisz! - odpowiedział stanowczo, może nawet zbtyt stanowczo, bo ten mówiący do niego z brytyjskim akcentem facet, spojrzał nań szeroko otwartymi...

Wojciech Antczak: ANGIELSKI JAKO DRUGI JĘZYK (3)

0
        Towarzystwo przysłuchujące się rozmowie wybuchnęło śmiechem. A ona nic z tego nie zrozumiawszy patrzyła szeroko otwartymi oczami na rozbawionych biesiadników, aż towarzyszący jej pan...

Wojciech Antczak: ANGIELSKI JAKO DRUGI JĘZYK (2)

0
        - Chciałbym jeszcze dodać, że mąż Ani, John, znaczy się Jan Wojdan jest lekarzem onkologiem zatrudnionym na eksponowanym stanowisku w prywatnej klinice doktora Bright’a...

Wojciech Antczak: ANGIELSKI JAKO DRUGI JĘZYK

0
Z tym całym pójściem do szkoły to był pomysł jego synowej, Mariolki, bo wcześniej Mariusz obiecywał mu, że jak tylko tu do nich przyjedzie,...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (13)

0
        Niewątpliwie jest to działanie jakiegoś biesa lub innego, złego ducha, a może nawet sprowokowanego przeze mnie, kiedy nachodziły mnie te złe myśli? Cholera, niedobrze!         Poza...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (12)

0
        Posłusznie wykonuję ich polecenie. Wtedy pyta mnie jeden z nich: „What you want?!”. Mówię im, że się zgubiłem i chcę wjechać na Flatbush, a...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (11)

0
        Ruszamy z B-ką, Grz. i Zby. do autobusu. Później jedziemy metrem na Manhattan. W sklepiku przy metrze kupuję paczkę „winstonów - 100’s” i okazuje...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (10)

0
        Pertraktacje, podpisywanie umów, to tylko przedłużanie bytu Przodującego Systemu, to godzenie się na dalszy ucisk, to wreszcie zaprzaństwo... Tyle bólu! I wszystko na nic!         „Dlaczegoś...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (9)

0
        Nieraz siedzę aż do „po północy” i wcale nie odnoszę wrażenia, żeby to było tak strasznie późno jak kiedyś, kiedy to była „głęboka” noc....